Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rimmel. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rimmel. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Listopadowe nowości :)

Taka pogoda za oknem, że nic się nie chce. Zima nadchodzi wielkimi krokami, mroźno już jest, jeszcze tylko śniegu brak - nie to, żeby mi akurat go brakowało, bo ogólnie śniegu i zimy nie lubię, a wręcz nie cierpię! Jestem ciepłolubna, więc zawsze wolą upał, nawet jak jest tak gorąco, że czuć jak kropelki potu lecą po plecach. Lepsze to niż odmrożony tyłek na śniegu :) No dobra, ale mocno odchodzę od tematu, wiecie już przynajmniej jakąś ciekawostkę o mnie :)

Dzisiaj pokażę Wam co nowego trafiło do mojej szafki :)








Zakupy w Rossmannie - miałam wejść tylko po antyperspirant, a oczywiście wyszło jak zawsze :) Antyperspirant Dove jest super! Mega mocny, więc jeśli czekają Was sytuacje, w których się stresujecie, czy ważne imprezy to kupujcie - troszkę kosztuje, ale działa i nic a nic nie poczujecie potu ani mokrych pach :) Olejek do mycia Bielendy - świetna sprawa! Uwielbiam masować sobie buźkę, super relaks :) Maska Alterry - daje radę no i oczywiście oczyszczająca pasta Ziaja Liście Manuka - to już moja druga, więc to mówi samo za siebie :)







Nowa seria do włosów Dove - ach jak te dwa słowa działają na kobietę: nowość i promocja :) Do tego oliwka - zgadnijcie do czego? :)







Po skończonym opakowaniu Pharmaceris 5% z kwasem migdałowym zapragnęłam czegoś innego. Z polecenia kupiłam Acne-Derm i jak na razie nie mam wyrobionego zdania. Za krótko go używam, aby stwierdzić czy działa czy też nie. Raz jest lepiej a raz gorzej. Gorzej oczywiście gdy wyskakują mi wszelkie dziady na twarzy, ale zaciskam zęby i wiem, że tak może być, a potem powinno być lepiej. Więc czekam na to lepiej. W mojej wioskowej aptece zapłaciłam za niego krocie - 25zł, ale można go kupić taniej, w aptece internetowej za 15zł. W międzyczasie zamówiłam nowe opakowanie żeby pociągnąć kurację, ale jak drugie opakowanie nie ustabilizuje tej sytuacji na mojej paszczy to pieprzę ten interes i przerzucę się na coś innego, coś co zobaczycie niżej :)







Te płyny micelarny to naprawdę idą u mnie jak woda! Strasznie szybko mi się kończą, no ale rano używam do pierwszego zmycia wszelkich nocnych maści z buzi a wieczorem do zmywania makijażu - nie umyję buzi żelem dopóki nie zmyję dokładnie makijażu, więc tak oto w mojej łazience zagościła wielka butla płynu Green Pharmacy wersja owsiana - jest dobry, a stosunek ceny do jakości to po prostu jak darmocha!


 
 
Pharmaceris płyn bakteriostatyczny - oj już jakiś czas ostrzyłam sobie na niego ząbki aż w końcu trafiła się okazja. Tzn żadna tam okazja cenowa bo zdziercy w tej aptece jak nie wiem, ale jak już natrafiłam na niego w aptece to chwyciłam bez zastanowienia.







Zapierałam się rękoma i nogami, co by nic nie kupować na promocji w Rossmannie. I co z tego wyszło? Oczywiście klapa! Moja silna wola jest po prostu kiepska :) Nie będę oszukiwać :) Nie wiem jakim cudem udało mi się kupić tylko te 4 rzeczy, ale jestem z siebie dumna :) Podkłady Max Factor są super! Kryjące i matujące, to co lubię. Tusz Wibo jest do kitu, a róż Lovely jest słaby. Tyle na ten temat.







Promocja w Drogerii Natura również mnie nie ominęła :) Skusiłam się na 2 eyelinery Essence oraz Pierre Rene - co by trenować piękną kreskę na oku. Oczywiście idzie mi jako tako, ale do idealnie gładkiej kreski to jeszcze mi daleko ;) Ale za to, proszę Państwa szykuje mi się tutaj hit! Hit nad hity a jest nim puder ryżowy Pierre Rene - zrzucił z piedestału z głośnym hukiem bieluszka Essence :)







Tak :) To jest następna promocja, tym razem w Superpharm -40% na dermokosmetyki. Woda termalna Uriage - tania a do tego czytałam o niej dużo pozytywnych słów, więc skorzystałam z promocji. Pharmaceris z 10% kwasem migdałowym - jak nie wypali moja kuracja z Acne-Derm to wtedy on pójdzie w ruch :) No i na końcu, La Roche-Posay Hydreane Legere - wspaniały krem nawilżający. Leciutki, szybko się wchłania a przy tym dobrze nawilża. To już drugie moje opakowanie więc wiadomo jak jest - musiał mnie naprawdę zauroczyć skoro kupiłam go od razu :)







Peeling enzymatyczny Lirene - wkurzało mnie kupowanie saszetek, ale czy uwierzycie że przynajmniej w Rossmannie nie ma normalnego peelingu w normalnej tubce? Ten był jedyny. No to wzięłam. Na razie użyłam raz, zobaczę co z niego będzie.







No i spadkowy eyeliner Rimmel :) 


Uffff, a myślałam, że mało będzie w listopadzie a wyszło jak zwykle :) Ale - już na serio obiecuję że w grudniu nie ulegnę żadnym zachciankom. Kupię tylko to, co absolutnie będzie konieczne :) Promys :)

A tymczasem - miałyście coś z moich nowości?

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Zdenkowani w lipcu :)

Jejku, ale ten czas leci! Wypadł nam wyjazd rodzinny nad morze pod namioty - nie sądziłam, że moim dzieciakom spodoba się taki wyjazd, a jednak dzieci już nie mogą doczekać się następnej "przygody". Mi samej również się taka wyprawa bardzo podobała. Oby tylko było ciepło to można jechać :) Ale wracając do tematu - już prawie połowa miesiąca, więc wypadałoby rozprawić się z pustymi opakowaniami, które zalegają na lodówce. W sumie chciałam w tym miesiącu je sobie odpuścić, ale jak zobaczyłam, że praktycznie wylewają się z torby to zmieniłam zdanie :)







Trochę tego się nazbierało :)






Aż 3 płyny micelarne... Garnier skończył się na początku miesiąca, a dwa pozostałe wyszły w trakcie. Każdy z nich się sprawdził i przyjemnie się je używało. Do Garniera na pewno wrócę, udało mi się go kupić za 12zł, jak na butlę 400ml to super. A czemu aż tyle płynów zużyłam? Zastąpiłam mleczko płynem micelarnym, więc cały makijaż zmywam płynem. Trochę tego idzie. W dodatku przy upale w ciągu dnia zdarzało mi się przetrzeć twarz, więc same widzicie. No, może nie nalewam ich oszczędnie, ale lubię porządnie nasączony wacik :)







Do włosów wyszło skromnie, aż to dziwne. Tylko zestaw do włosów długich, z którego byłam zadowolona. Do tego mała tubka z serii oil repair - starczyła na jedno użycie, było ok. Włosy miękkie i błyszczące.







Hmmm... No tak... Zupełnie nie wiem jak to skomentować :) hehehe, 3 antyperspiranty w ciągu miesiąca??? Jeden się skończył na początku miesiąca, ale to nie wyjaśnia zużycia dwóch pozostałych :) Ale wiecie, przy upałach 30 stopniowych, były dodatkowe kąpiele w ciągu dnia i tak jakoś zeszło ;)Wszystkie się sprawdziły :)






Z tych kosmetyków w sumie najbardziej byłam zadowolona z pianki do golenia Isana oraz płynu do higieny intymnej Soraya. Żel Dove pięknie pachniał i nie musiałam po nim w ogóle stosować balsamu ani innego nawilżacza. Dlatego też stosowałam go tylko do rąk i ramion oraz łydek i ud. Resztę ciała myłam innym żelem bo po tym miałam wrażenie że nie mył za dobrze. W dodatku zapchał mi skórę na dekolcie i miałam cały wysypany pryszczami. Żel Balea o ile wąchając z pudełka wydawał się ok, tak na skórze zamieniał się w strasznie chemiczny zapach. Okropny! Więcej nie kupię dziada. No i balsam Fa... Udało mi się go wykończyć. Nie jest wybitnym nawilżaczem ale ja nie narzekam na suchą skórę więc u mnie jest ok. W dodatku ja NIE CIEPIĘ! smarować się balsamami, to dla mnie istna katorga, więc smaruję się chyba co 10 mycie by jakoś wykończyć te balsamy :)







Jedyna rzecz z kolorówki - w końcu już nastał czas na tusz Rimmela, który był bardzo fajny! Gdyby nie zapasy to na pewno bym go kupiła.







Z wyżej pokazanych saszetek/ maseczek na uwagę zasługują 2 z prawej strony. peeling enzymatyczny Soraya zaskoczył mnie bardzo. Zaczęłam się przestawiać ze zdzieraków na peelingi enzymatyczne i postanowiłam zacząć z saszetkami. Ta się sprawdziła, buzia była bardzo ładnie wygładzona a przy tym nic nie zostało podrażnione. Maseczka Eveline SOS jest również bardzo fajna, konsystencja jest podobna do pasty z serii Liście Manuka, przyjemnie się jej używa, w dodatku też ma działanie peelingujące.


Miałyście któreś może z moich zdenkowanych kosmetyków?

wtorek, 29 kwietnia 2014

Rimmel, Skandaleyes Volume Flash Mascara, pogrubiający tusz do rzęs

Jako że trwa właśnie akurat promocja w Rossmannie na wszystkie kosmetyki dooczne ;) (spokojnie, dziś nie będę pisać co kupiłam ;) ), to postanowiłam napisać o tuszu, który w sumie dostałam w spadku po siostrze. Jej nie podpasował, a ja dziękuję bardzo, chętnie przyjmę ;) Co prawda w życiu bym na niego w drogerii nie zwróciła uwagi. Dlaczego? Bo ma zwykłą szczoteczkę, a ja najbardziej lubuję się w tych sylikonowych. W dodatku po ostatnim niewypale z tuszem Joko, który znajdował się w lutowym ShinyBoxie kategorycznie obiecałam sobie, że już absolutnie never ever nie kupię tuszu ze zwykłą szczoteczką. No, ale jak to się mówi: darowanego koniowi nie zagląda się w zęby, tak i ja nie zaglądałam tylko zaczęłam używam i TADAM! Wielkie BUM i inne takie, olśnienie! Że jednak taką zwykłą szczoteczką też coś można stworzyć :)


Rimmel, Skandaleyes Volume Flash Mascara, pogrubiający tusz do rzęs










Co producent pisze o tej maskarze?


Rzęsy zabójcze jak zbrodnia? To musi być maskara Scandaleyes!

Nowa maskara Scandaleyes zapewnia wprost skandaliczne pogrubienie każdej rzęsy. A to wszystko za sprawą największej szczoteczki Rimmel – MAXDENSITY i potrójnej dawki kolagenu i keratyny*, które zapewniają efekt zabójczego spojrzenia.

Sięgnij po maskarę Scandaleyes i… wywołaj skandal roku!

*w porównaniu do maskary Volume FlashThe Max


No fakt, szczoteczka jest akurat bardzo duża, co mi już osobiście nie przeszkadza. Jakoś nauczyłam się takimi obsługiwać i jak pisałam wcześniej, jest to szczoteczka zwykła. ALE - porównując np do tuszu Joko, w którym włosie było twarde i w ogóle jakoś nie użyteczne, tak tutaj szczoteczka super rozczesuje rzęsy, włosie jest miękkie, dobrze ustawione i przyjemnie się tę szczoteczkę obsługuje.




A jak tusz sprawował się na rzęsach? Co najważniejsze: nie osypywał się, nie odbijał na górnej powiece i nie było jakiegokolwiek efektu pandy! Także to już połowa sukcesu. Druga połowa również była zadowalająca i to nawet bardzo. Tusz bardzo ładnie pogrubia i wydłuża rzęsy. Można naprawdę wyczarować nim piękne firanki. Nie ma grudek, zbytnio nie skleja rzęs - ja i tak zawsze z przyzwyczajenia je rozczesuje czystą szczoteczką. Zmywa się dosyć łatwo. Nie ma z tym problemu. Nie podrażnił mi również oczu, ale ja to jestem odporna na to ;)


Czas na pokaz :)


Golaski:



1 warstwa:



2 warstwy:



I jak Wam się podoba? Tusz ten jest już długo na naszym rynku, więc możliwe że większość z Was już go przetestowała. Napiszcie proszę jakie miałyście po nim wrażenia :)

środa, 23 kwietnia 2014

Moje dzisiejsze zakupy Rossmannowe i pozostałe :)

No dobra. Przyznam się. Byłam dziś w Rossmannie. I coś kupiłam. Na szczęście nie dużo, ale i tak nie to, po co głównie szłam.

Wczoraj pisałam, że mój główny cel to korektor L`oreal Magik. I co się stało? Oglądam, przeglądam, sprawdzam kolory... Jak Bozię kocham, nawet mój synek siedział grzecznie w wózku zakupowym i przytulał piłkę, którą mu kupiłam. No i wracając do tematu, oglądam tego Magika i... odłożyłam go na półkę. Nie zachwycił mnie... Były 2 testery - medium i dark. Medium był jasny, wpadający w różowe tony a dark to był dark. Ciemny i tyle. Byłam po prostu zawiedziona.

Ale żeby nie było, w mgnieniu oka wyciągnęłam swój telefon, na którym miałam zapisaną listę jakie inne korektory by mnie interesowały i tak oto wybrałam te:






Rimmel Match perfection oraz Astor Lift me Up. Tutaj już mój synek zaczął piłką rzucać, więc moja uwaga była podzielona, ale mam nadzieję, że dobrze wybrałam kolory. 

I to tyle. Nic więce z kolorówki nie kupiłam :) Nie żebym nie chciała, bo w koszyku miałam jeszcze następne 2 korektory, ale odłożyłam je na półkę. Aż taką świruską nie jestem ;) Mam nadzieję, że do następnej promocji zdążę je zużyć :) Tak jak podkłady :)

Moje sokole oczy wypatrywały jeszcze róże i brązery, ale ani czekoladka mnie nie skusiła ani inne cuda. No ja nie wiem... Chora jestem czy co??

Ale to nie szkodzi, przynajmniej kilka złotówek zaoszczędziłam :)

Chyba jeszcze Wam nie pisałam, że w weekend, a właściwie już w piątek wybywam na babski weekend spa :) Mój samotny wyjazd od.... bardzo dawna! Będę mogła się wyspać, wyleniuchować, skorzystać z basenu czy siłowni a to wszystko nad naszym morzem! A to wszystko bez dzieci! Bez męża! Nie żebym za nimi nie tęskniła, bo już teraz zaczęłam za nimi tęsknić ;) ale  JUHHHUUUUUUUUUUUUUUUU! Będzie się działo! Może pogoda nam dopisze i da się posiedzieć na plaży? Fajnie by było :)

Więc ze względu na ten wyjazd musiałam zaopatrzyć się w kilka rzeczy:





- Isana olejek pod prysznic melon i gruszka
- Biały jeleń, mini płyn do higieny intymnej
- 2 pojemniczki na kremy

W ogóle w szoku byłam, jakie są ceny tych miniaturek! Chciałam sobie wszystko w takich wersjach kupić, czyli zamiast dużego olejku wyżej pokazanego to mały, szampon, odżywka... A ceny za takie maleństwa to 3-4zł... A niektóre to i 5zł. Więc trzeba będzie się przeprosić ze swoimi próbkami i wziąć je :) przynajmniej mniej miejsca zajmą :)     
 
I jeszcze ostatnie zakupy kwietniowe Wam pokażę:


  

I już naprawdę NIC w kwietniu NIE KUPIĘ! Tak, tak. A na następne rossmannowe zakupy wybiorę się w maju :) Jest jeszcze 2 i 4 maj więc zdążę kupić :) 

Miałyście może którąś rzecz z moich zakupów? Jeśli tak, to napiszcie czy jesteście/byłyście zadowolone :)