Pokazywanie postów oznaczonych etykietą My Secret. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą My Secret. Pokaż wszystkie posty

sobota, 31 stycznia 2015

Styczniowe nowości :)

Dziś weekendowo bardzo przyjemny i miły post a mianowicie styczniowe zakupy :) Jak zwykle obiecywałam sobie, że w tym miesiącu to już nic nie kupuję (albo bardzo niewiele) a wyszło jak zawsze :) Nie pokazywałam grudniowych zakupów, a to dlatego że była przeprowadzka, a więc pakowanie gratów w starym domu, rozpakowywanie w nowym i tak rozeszło się po kościach.







Tonik pichtowy już kiedyś miałam i byłam zadowolona. Postanowiłam do niego wrócić. Plan jest taki, że jak ten mi się skończy to wtedy kupię tonik szałwiowy, który również kiedyś już miałam a też się świetnie sprawdzał. W nic innego już nie będę raczej inwestować. Te kosztują ok 10zł a działają rewelacyjnie. Pokrzepol kupiłam pierwszy raz. Gdzieś o nim czytałam, a więc razem z  tonikiem poszło zamówienie ze strony doz.pl



Zakupy w Rossmannie - żel Isana pięknie pachnie a w odżywce Joanna Keratyna pokładam duże nadzieje :)






W Carrefurze dojrzałam bazę pod cienie Ingrid, przetarłam oczy ze zdziwienia i włożyłam do koszyka :) Jeszcze nie próbowałam.






Podkład Revlon dorwałam na stronie www.empik.com za ok 27zł. Biorąc pod uwagę, że odbiór w Empiku jest za darmo to same rozumiecie, żal nie wziąć. Czaiłam się na niego już dawno, ale jako że zapas podkładów mam to ten Revlon odkładałam na później. Trafiła się okazja cenowa, na prawdę warta grzechu więc długo się nie zastanawiałam :)






A tu odżywka MagicLash - aż za 29zł z darmową wysyłką była na stronie www.apis-sklep.com a więc mam nadzieję, że moje rzęsy staną się długie i piękne :) Jeszcze nie zaczęłam używać bo jakoś mi nie po drodze :)






W H&Mie wpadła mi do koszyka paletka NUDES, jeszcze nie próbowana i jestem ciekawa jak się sprawdzi bo kolory wyglądają pięknie!






Wyprzedaż blogowa u Atiny zaowocowała u mnie zakupem żelu Balneokosmetyki, dawno chciałam go kupić ale zawsze coś, a więc mam :)






Zakupy w Drogerii Natura nieplanowane :) Z błyszczyku trochę jestem niezadowolona, ale cóż, przeżyję to. Najbardziej jestem zadowolona z syppkiego cienia - jest piękny! I niespodzianką okazał się korektor L`oreala - świetny efekt daje, żałuję że go wcześniej nie kupiłam :)






Brakuje tu jeszcze jednego szamponu, bohatera całej notki :) Wysłałam męża do sklepu aby kupił mi szampon pokrzywowy lub z czarnej rzepy. Wrócił z szamponem Joanny mięta z czymś tam. Nie byłam zbytnio zachwycona, w ogóle nie wiem jak mu się wzięła ta zamiana, no ale zużywam ten co kupił a w ramach zadośćuczynienia kupiłam sobie inne szampony :)






No i tu jeszcze sama nie wiem czy się cieszyć czy płakać, wzięłam jakoś pod wpływem impulsu. Jeszcze nie zaczęłam używać.


Miałyście coś z moich zakupów? A może czegoś jesteście ciekawe?

piątek, 14 listopada 2014

My secret, 3 in 1 tusz do rzęs pogrubiająco - wydłużający

Dziś piątek, piąteczek, piątunio :) stety - niestety nie czeka na mnie żaden rozrywkowy weekend (za to następny tak ;)), ale czy Wy dziś też czujecie się kiepsko? Głowa boli mnie strasznie, w ogóle czuję się po prostu jak z du****, ups, z pupy wyjęta... A może lepiej będzie jak napiszę że czuję się jakby przejechał mnie walec? Moje dzieci niestety nie chciały zlitować się nad matką i nie zrobiły mi masażu pleców... Ani głowy... Ale za to do łobuzowania były chętne aż nadto... Na szczęście o godzinie 18:30 w domu już będzie cisza, bo dzieciaki będą spać :) 

No dobra, ale nie o tym dziś chciałam pisać :)

My secret, 3 in 1 tusz do rzęs pogrubiająco - wydłużający












Na stronie producenta możemy dodatkowo wyczytać:

Wystarczy jedna warstwa.Idealny dla wrażliwych oczu - bez trudu zmyjesz go wodą! NOWA SILIKONOWA SZCZOTECZKA!

cena 11,99

Skład

AQUA, CI 77499, STEARIC ACID, ETHYLENE/VA COPOLYMER, PARAFFIN, SYNTHETIC BEESWAX, CETYL ALCOHOL, PROPYLENE GLYCOL, TRIETHANOLAMINE, PVP, PHENOXYETHANOL, POLYETHYLENE, HYDROXYETHYLCELLULOSE, ACACIA SENEGAL GUM, DIMETHICONE, SIMMONDSIA CHINENSIS OIL, ORYZA SATIVA BRAN OIL, SODIUM DEHYDROACETATE, POTASSIUM SORBATE, BUTYLPARABEN, SODIUM HYDROXIDE, METHYLPARABEN, TETRASODIUM EDTA, HYDROLYZED WHEAT GLUTEN, GLYCYRRHIZA GLABRA EXTRACT, ETHYLPARABEN, MALTODEXTRIN, ISOBUTYLPARABEN, PROPYLPARABEN, TOCOPHEROL, LECITIN, ASCORBYL PALMITATE, GLYCERYL STEARATE, GLYCERYL






Moje zdjęcie szczoteczki już chyba tradycyjnie niezbyt udane, więc wkleję Wam zdjęcie ze strony producenta:


źródło: www. mysecret.com.pl




Nie wiem, czy jeszcze jest ktoś, kto tego tuszu nie zna. Swego czasu przez wiele blogów popłynęły ochy o achy w jego kierunku, więc skuszona tymi zachwytami postanowiłam go również wypróbować. Cena niewielka, więc teoretycznie można spodziewać się wszystkiego, ale nie ma co się nastawiać na cuda. No i cóż, cuda się jednak zdarzają :) Tani nie znaczy wcale kiepski. Miałam nadzieję, że ten tusz u mnie się sprawdzi i wcale się nie zawiodłam. Bardzo dobrze operuje się szczoteczką. Jest ona długa więc pokrywa rzęsy praktycznie od początku do końca. Nie trzeba się namachać aby otrzymać dobry efekt - rzęsy są wydłużone, pogrubione oraz uniesione. Do tego wszystkiego nie osypuje się ani nie odbija. Ładnie trzyma się od rana do wieczora. Na serio, bardzo dobrze zainwestowane 12zł!

A teraz jak wygląda na rzęsach :) Tradycyjnie 1 fotka rzęsy golaski, 2 fotka - 1 warstwa, i 3 fotka 2 warstwy, choć te dwie warstwy to takie słabe bo generalnie mi już wystarcza jedna warstwa i z drugą już nie szaleję. I oczywiście zdjęcia te nie są poddane żadnej obróbce :)

















I widok z boku:

















I jak Wam się podoba?

Ps. Słyszałyście, że Drogeria Natura również robi promocję na kosmetyki kolorowe? Tylko że u nich -40% od 20.11 do 26.11. Szkoda, że wyłączone są z niej Kobo, Catrice, Essence, My Secret oraz Sensique, ale i tak się cieszę, bo może uda mi się trafić na podkład Pierre Rene Skin Balance :) A Wy coś zamierzacie kupić czy tak Was pochłonęła promocja w Rossmannie? :)


poniedziałek, 13 października 2014

Czas się pożegnać...

... z pustymi opakowaniami :)

Wrzesień obfitował w wielkie zakupy (kto nie widział to zapraszam tu -> KLIK i tak jakoś wyszło, że tych zużyć jest całkiem sporo. Poszło dużo z kolorówki, przetrzepałam wszystkie szafki aby pozbyć się staroci i tak jakoś wyszło :) Jest tego tyle, że nie udało mi się nawet zrobić jednego, wspólnego zdjęcia, więc od razu rozkładamy wszystko na mniejsze zdjęcia :)




No dobra, najpierw włosy. Tutaj niestety niewypały Balea - seia do włosów farbowanych oraz suchy szampon... U mnie się nie sprawdziły, zużyłam z bólem, a z suchym szamponem się nie męczyłam mając już w szafce Batiste :) Wcierka Jantar - bardzo fajna i strasznie wydajna. Urosło dużo włosków, nie wypadały i trochę szybciej rosły. Odżywka Garniera - fajna, ale bez szału. Nie podzielam wielkich zachwytów z blogosfery, choć byłam z niej zadowolona. Szampon z Avonu 24h objętość - bardzo fajny, włosy mięciutkie, ładnie pachnące, ale no objętości oszałamiającej nie było :) No i Taft... Oj Taft... Jakbym Cię nie używała to i tak na moje głowie jeden wielki przyklap (nie mylić z przychlastem ;) ) i przytłuszcz. Czy dawałam mało, czy dawałam dużo było to samo. Czyli tak czy siak oprócz wymienionych wcześniej dziwadeł objętości i uniesienia włosów jak nie było tak nie było. 







Twarz... Peeling Soraya to super zdzierak. Jak uwielbiałam zawsze mocne zdzieraki tak od jakiegoś czas przestały mi odpowiadać. Wolę peelingi enzymatyczne, delikatniejsze. Ten już za mocny, aczkolwiek bardzo go lubiłam. Mleczko do demakijażu Mixa - bardzo fajnie zmywa makijaż, delikatny, nie szczypie w oczy. Płyn micelarny Lirene - bardzo przyjemny. Zmywa makijaż, ładnie pachnie. Ziaja liście manuka - miałam 2 opakowania, bardzo fajny żel. Delikatny ale skuteczny. Teraz zrobiłam sobie od niego przerwę aby buzia się nie przyzwyczaiła, ale na pewno do niego wrócę. Dwa kremy Avon - marchewkowy oraz lekki oliwkowy. Na początku byłam zachwycona. Marchewkowy nie zabarwił twarzy, buzia się nie świeciła a faktycznie miała w sobie to "coś". Drugi oliwkowy był faktycznie lekki, nawilżał, ale bez cudów. Używało mi się ich przyjemnie do czasu aż zaczęły mi wyskakiwać pryszcz na pryszczu... Jak to mówił mój mąż: "pryszcz na pryszczu pryszcza goni" ;). Gdy odstawiłam obydwa - pryszcze się przerzedziły, są dalej, ale w standardowej ilości. Nie ma już takiego wysypu. Nie wiem. który z nich zawinił, aczkolwiek już po nie nie sięgnę. Soraya hialuronowy mikrozastrzyk serum - no nie wiem... Ja tam żadnego działania nie widziałam... Co lepsze to szybko musiałam po nim używać kremu, bo buzia była ściągnięta... Poużywałam i oddałam mamie. No i ostatni - krem Agafii do 35rż - no i tu mam mieszane uczucia... Był trochę dziwny, aż nie chciało mi się go zużywać do końca...







Do ciała skromnie - antyperspiran Adidas - był ok. Żel Luksji był w gazecie, bardzo ładny zapach, przyjemnie się go używało. Balea, och Ty Baleo... Dopiero przy Tobie odkryłam dlaczego ludzie wariują na Wasze zapachy... Dopiero TA sztuka z Marakują tak mnie oczarowała, że przy kąpieli miałam ochotę non stop wąchać ten zapach... P-R-Z-E-B-O-S-K-I !!!!!! Perfumy z Avonu Pure O2 - bardzo fajny, świeży zapach.







Z kolorówki trochę się pozbyłam :) Podkład Catrice, baza Bell i kredka do oczu Kobo same mi się skończyły. Baza So Susan niestety mi się rozdwoiła - tzn jakoś w szufladzie odłamała się zakrętka od reszty, w środku wszystko wyschło i tyle sobie poużywałam... Może z kilka razy, a całkiem fajnie ona wyglądała. Sypkie cienie Joko nawet Wam nie napiszę ile lat je mam, bo wstyd... Mimo, że nie robiły mi żadnej krzywdy to jednak mimo wszystko czas je wyrzucić. Błyszczyk H&M mimo pięknego koloru zaczął mnie wkurzać bo przy otwieraniu i zakręcaniu po prostu wylatywał z opakowania brudząc wszystko... Lakiery się rozwarstwiły więc wiecie... No i eyelinery My Secret i Essence - srebrny i złoty szybko wyschnął - chyba że kupiłam kiepskie, otwierane sztuki. Czarny i czarny z drobinkami bardzo fajne, ale się zużyły.







I na koniec próbki, maseczki. Kremy z filtrem - każdy był ok. Gdyby nie cena tych Uriage to bym się zdecydowała na ten pomarańczowy :) Maseczki Biovax - pomieszane działały super. Maseczka rozgrzewająca Cashmere - oooooo, ta dała czadu z rozgrzaniem - świetna była. Podkład Avon - bardzo miłe zaskoczenia - fajne krycie, ładnie wygląda na buzi. Maseczka z nowej linii Ziai - zielone liście oliwki - koszmar... No jakbym się smalcem posmarowała... Reszta ok :)


Ufff... Jak widzicie sporo tego wyszło, z czego oczywiście bardzo się cieszę. Miałyście coś z moim zużytków? Macie podobne zdanie do mojego czy jednak nie?

piątek, 9 maja 2014

Rozdanie! Zapraszam :)

Dziś będzie krótko, szybko i na temat :) Zapraszam na rozdanie :)





Regulamin:
1. Wszystkie kosmetyki są nowe i nieużywane.
2. Rozdanie trwa od 09.05 do 08.06.2014
3. Ogłoszenie zwycięzcy nastąpi w ciągu 3 dni od zakończenia rozdania.
4. Na adres osoby wylosowanej czekam 4 dni, jeśli się nie zgłosi to losowanie będzie powtórzone.
5. Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992r o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz 27 z późniejszymi zmianami).
6. Nagrodę wysyłam tylko na terenie Polski.
7. W rozdaniu nie mogą brać udziału blogi stworzone tylko do rozdań.
Chyba to cały regulamin :)
A co trzeba zrobić, aby wziąć udział w rozdaniu?
Obowiązkowo:
- być publicznym obserwatorem bloga (1 los)
- pod tą notką zostawić komentarz podając swój adres email (tylko do kontaktu w przypadku ewentualnej wygranej)
Dodatkowo:
- polubić mój profil na FB (wystarczy podać imię i pierwszą literę nazwiska) -> KLIK  (1 los)
- polubić i udostępnić na FB posta informującego o rozdaniu -> KLIK  (1 los)
- udostępnić baner konkursowy u siebie na blogu - zdjęcie widoczne powyżej (3 losy)
W komentarzu proszę wpisywać wg szablonu:
Obserwuję jako:
email:
lubię na FB jako:
udostępnione na FB: (proszę podać linka)
baner: (proszę podać adres bloga)



Dziękuję za uwagę i zapraszam do wzięcia udziału w rozdaniu :)


poniedziałek, 5 maja 2014

Zużycia kwietniowe :)

Wiecie co, normalnie w szoku trochę jestem. Cały miesiąc mi się wydawało, że kwiecień będzie jakiś kiepski i mało będzie pustych opakowań. Co dorzucałam coś pustego to w duchu jęczałam, że te kosmetyki są takie wydajne i tak długo się je zużywa :) A jak dziś przyszło co do czego, to okazuje się, że nie jest aż tak źle jak się mogło na początku wydawać :)





W sumie to jestem całkiem zadowolona, najwięcej zeszło mi kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Chyba jakoś rekordowo :)




- Balea Melon Tango żel pod prysznic - no szczerze to spodziewałam się trochę więcej po nim... Napiszę o nim niedługo :)

- Original Source, Mango & Macadamia, żel pod prysznic - nie zasługuje nawet na oddzielną notkę, bardzo podobny do kolegi tutaj -> KLIK , słabiutki i zapach nie powala.




- Soraya, łagodne mleczko do demakijażu twarzy i okolic oczu - jeszcze o nim napiszę, a w skrócie to w sklepie nie doczytałam, że on jest do OKOLIC oczu a nie do demakijażu oczu... No więc trochę mi w domu ciśnienie skoczyło, gdy nagle zaczęły mnie oczy szczypać ;) mongoł ze mnie i tyle, ale jakoś zużyłam;

- Balea, Gesichts wasser mit fruchtsaure - tonik z kwasami owocowymi dla cery mieszanej - pisałam o nim tu -> KLIK , dotrwałam do połowy, zrobił mi kuku na ustach więc odłożyłam go na bok;

- Paese, micellar solution make up remover, płyn micelarny do demakijażu -> KLIK , całkiem fajny, gdyby nie to, że dostępny tylko przez internet bądź na stoiskach firmowych to może i bym częściej go miała;

- Under Twenty, Intense Anti Acne! termoaktywny peeling wygładzający -> KLIK , mało rozgrzewa, mało drobinek więc wiecie...

- Bioderma Sebium H2O, płyn micelarny - dobrze, że to miniaturka, bez szału ogólnie. Napewno nie skusi mnie pełnowymiarowe opakowanie.

- Ziaja Med, demakijaż oczyszczanie, płyn micelarny - nie najgorszy, średniaczek, choć czasami miał problem z domyciem makijażu oka gdy miałam mocniej je podkreślone;

- BelKosmex, Teebaum, pianko-żel do mycia twarzy - jak dla mnie to żel, żadnej pianki tam się nie dopatrzyłam :) bardzo fajny żel, warto kupić :) pięknie pachnie olejkiem z drzewa herbacianego :)

- Krem - korektor do twarzy "Czysta linia" z wyciągiem z porzeczki i rokitnika - bardzo fajny kremik, nawilżał i ładnie matowił buzię, choć możliwe, że dla osób z suchą cerą będzie nawilżał za mało;

- Bioliq, krem nawilżający pod oczy 25+ - najpierw mnie nie zachwycił a potem zmieniłam zdanie;

- Kailas, ajurwejdyjski krem z himalajskich ziół na problemy skórne - już kolejny raz o nim nie będę się rozpisywać, zapraszam tu -> KLIK ;




- Ruska Bania, odżywcza maseczka do włosów osłabionych miód i leśne jagody - słabiutka, koło maseczki to to nawet nie leżało ;) więcej o niej niebawem :)

- Lactacyd Femina, emulsja do higieny intymnej do codziennego użytku - bardzo go lubię!

- Nivea dry comfort plus, antyperspirant - świetny! A nie spodziewałam się tego :)

- Aromatherapybar, naturalny olejek do masażu i kąpieli pomarańczowo grejpfrutowy - używałam do kąpieli. Oprócz zapachu chyba nie ma co fajnego o nim napisać ;) mało wydajny.




- Sensique, Matt Finis, podkład do twarzy - wyrzucam, bo jest z zeszłych wakacji - na lato idealny był dla mnie. Świetny odcień, lekki, krył średnio ale przy opalonej buzi całość bardzo ładnie wyglądała. Kosztuje grosze, powróce chyba do niego latem;

- Manhattan, soft mat loose powder - leży tak długo, że nawet nie pamiętam od kiedy... Zresztą odcień jakiś za żółty się zrobił;

- My Secret, loose powder transparent - to samo co powyższy delikwent

- Maybelline, Dream Matt mousse - kiedyś dała mi go siostra, ale mi nie podpasował. Teraz jak go otworzyłam, niby odcień Ivory a ciemny jakby go takim fabryka stworzyła;

- Joko Quenn Size Mascara -> KLIK , Nigdy więcej!

- W7, Light Diffusing Concealer -> KLIK , przyjemny średniaczek ale mega krycia i rozaśnienia to nie ma co oczekiwać;

- Paese, puder bambusowy z jedwabiem - odlewka 8ml, bardzo fajnie się sprawował, teraz używam ryżowego i jest chyba jeszcze lepszy;




- Delia Dermo System, maseczka z różową glinką, kuracja uelastyczniająca i łagodząca - bardzo przyjemna maseczka, delikatna a po użyciu widać, że skóra jest ładniejsza;

- White Flower`s Experience, Maseczka anti-age z dodatkiem kwasu hialuronowego do każdego rodzaju cery - w odróżnieniu od jego poprzednika do cery mieszanej i trądzikowej ta nie szczypała i przyjemnie jej się używało;

- Perfecta, koktajlowa maseczka S.O.S. na twarz i pod oczy - ma mnóstwo drobinek, które mają za zadanie rozświetlić buzię. Zostawia się ją bez spłukiwania. Jest całkiem przyjemna.

- AA głęboki peeling wygładzający oraz Maseczka Bielenda efekt rewitalizujący - tu Wam napiszę, że zrobiłam babola :) Zamiast najpierw nałożyć peeling a potem maseczkę to mi się w kąpieli jakoś źle złapało i najpierw nałożyłam maseczkę i się dziwię, co ten peeling taki gładki, toż to pupa a nie peeling ale nic nie zajarzyłam. Dopiero jak użyłam peelingu zamiast maseczki to się skapnęłam o co w tym wszystkim chodzi :) Taka to historia była :)

- Ziaja, mleczko do ciała do skóry bardzo suchej, podrażnionej - bardzo fajne, troszkę ciężko się rozprowadza, ale jak już się posmarujemy to rewelacja;

- Seboradin, szampon, kuracja do włosów normalnych, ciemnych, farbowanych na ciemno - szampon jak szampon - pienił się i umył mi włosy;

- Clochee, serum silnie nawilżające - bardzo fajne, szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy aczkolwiek i tak musiałam nałożyć krem.

- Clochee, krem nawilżająco-ujędrniający - wow, tu jestem navrawdę pod wrażeniem. Bardzo treściwy krem, świetnie nawilżał a przy tym wchłaniał się niemal do matu! Świetny! Warto go mieć!


I to tyle już tych zużytych dobroci :) Miałyście coś z mojego zbioru? A jak Wasze zużycia? Dużo udało się wydenkować?


poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Zakupy kwietniowe part 1 :)

No tak, ledwo odwyk się skończył a tu już pierwszy post z zakupami ;) Tak się jakoś złożyło, całkiem przypadkowo byłam w pobliżu drogerii więc żal było nie skorzystać, zwłaszcza że to naprawdę jest tylko to, co potrzebne ;)

Gotowi do obejrzenia moich malutkich zakupów? A więc ruszamy!







Mimo, że zamówienie przed odwykiem to odebrane dopiero po. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, w czasie się to bardzo dobrze rozłożyło i jak mi się pokończą aktualne kosmetyki to wezmę się za te - reszta może poczekać ;)

- Balea, suchy szampon
- Balea szampon, odżywka i maska do włosów długich
- Balea żel pod prysznic Mango Mambo i Melon Tango (ten już w użyciu ;) ) 





- Mincer, 100% olej arganowy
- Oczar, spray





- Barwa, szampon czarna rzepa
- Mrs. Potters balsam do włosów, odbudowa i nawilżanie 





- My Secret, Create your lashes, tusz do rzęs
- Essence, korektor
- Kobo, Modeling Illuminator, korektor


I to już koniec :) Nie dużo tego, ale wszystko bardzo mnie cieszy :) Kilka kosmetyków już jest w użyciu, niektóre są bardzo miłą niespodzianką a inne niestety, rozczarowaniem. Ale co i jak to wszystko napiszę w swoim czasie.

 Ciekawi mnie, czy Wy już używałyście czegoś, co u mnie dopiero się pojawiło?