wtorek, 23 września 2014

4 glinki przetestowane! Wejdź i sprawdź :)

Kiedy w sierpniu zobaczyłam na FB sklepu Kalina -> KLIK że organizują akcję testowania glinek od razu się zgłosiłam. Lubię glinki, w dodatku tych, które były wyznaczone do testowania jeszcze nie miałam. Pełna zapału zgłosiłam się, aczkolwiek znając moje szczęście nie liczyłam na to, że się załapię. Bardzo miło się zaskoczyłam, gdy bardzo szybko otrzymałam odpowiedź z prośbą o wysłanie adresu :) Przesyłka dotarła bardzo szybko, a więc rozpoczęłam testowanie i dziś Wam kilka słów na podsumowaniu o nich napiszę :)





 
GLINKA WAŁDAJSKA

Błękitna glinka Wałdajska wydobywana jest na ekologicznie czystym terenie Rosji.


Glinka ma właściwości lecznicze i jest szeroko stosowana we współczesnej kosmetologii.

Dzięki dużej zawartości minerałów i substancji bioaktywnych pochodzenia naturalnego, maseczka na bazie Błękitnej glinki Wałdajskiej skutecznie redukuje zmarszczki, odmładza i doskonale oczyszcza skórę.

Glinka Wałdajska nasyca komórki skóry w niezbędne substancje i związki naturalne, odżywia i pobudza procesy regeneracyjne skóry.

Glinka nadaje skórze jędrność, elastyczność zdrowy wygląd.


GLINKA ANAPSKA

Glinka biała Anapska należy do rodzaju przybrzeżnych glinek i charakteryzuje się wysoką zawartością minerałów.

Jako maseczka do twarzy, pomaga oczyścić i dotlenić skórę.

Dzięki wysokiej zawartości minerałów glinka biała Anapska nasyca skórę niezbędnymi mikroelementami, stymuluje produkcje kolagenu, który nadaje skórze elastyczność.

Glinka ma właściwości delikatnie złuszczające, skutecznie redukuje drobne zmarszczki, ujędrnia i poprawia koloryt skóry.


GLINKA KAMBRYJSKA

Glinka Kambryjska to najstarsza na świecie glinka, stworzona przez naturę 500-600 milionów lat temu.

Zawiera wszystkie mikroelementy, których potrzebujemy, a mianowicie: krzem, fosfor, żelazo, wapń, magnez, potas, srebro, mangan, cynk, aluminium, miedz, kobalt, molibden itp.

Glinka błękitna kambryjska to doskonały środek kosmetyczny.

Ma właściwości oczyszczające, przeciwzapalne i dezynfekujące.

Glinka stymuluje krążenie krwi i przyspiesza procesy przemiany materii w skórze.

Maseczka na bazie glinki kambryjskiej doskonale oczyszcza skórę, reguluje metabolizm, sprzyja regeneracji naskórka, zwęża pory.

Posiada wzmacniające działanie, poprawia kontur twarzy, redukuje zmarszczki i odmładza skórę.

Stosowanie ciepłych okładów z glinki kambryjskiej skutecznie pomaga pozbyć się cellulitu, stopniowo zmniejsza podskórną tkankę tłuszczową, likwiduje efekt pomarańczowej skórki
Glinka przywraca skórze jędrność i elastyczność.



GLINKA Z MORZA MARTWEGO

Czarna glinka to drugi poza solą skarb Morza Martwego.
Składniki czarnej glinki są bardzo cenne dla skóry.

Unikatowy kompleks minerałów czarnej glinki ma właściwości antyseptyczne, oczyszczające, przeciwzapalne i regenerujące.

Glinka doskonale leczy trądzik.

Substancje mineralne zawarte w czarnej glince regulują procesy przemiany materii w skórze, nawilżają, wzmacniają błony komórkowe, chronią skórę przed utratą wilgoci i szkodliwym wpływem środowiska.

Glinka głęboko oczyszcza, odblokowuje zanieczyszczone i zatkane pory.

Maseczka do ciała z glinki czarnej Morza Martwego stymuluje krążenie, usuwa napięcie mięśni, łagodzi bóle stawów i bóle reumatyczne.

Glinka Czarna Morza Martwego jest jednym z najskuteczniejszych naturalnych środków do redukcji cellulitu i nadwagi.




Moja opinia:

Wszystkie glinki stosowałam na twarz. Każdy woreczek starczył mi na 2 użycia. Z tej ilości nie rozwinę Wam wielkiej recenzji, bo wiadomo że trzeba używać maseczek dłużej i regularnie, aby zobaczyć długofalowy efekt, ale opowiem Wam jak zareagowała na nie moja skóra po ich użyciu :)


Wszystkie glinki są w odcieniach zieleni - od jasnego po ciemny. Zapach charakterystyczny dla glinek, ledwo wyczuwalny. Trzeba pamiętać o tym, że glinki zasychają na twarzy! Dlatego bardzo ważne jest, aby co kilka minut spryskiwać twarz wodą termalną lub hydrolatem. Jeśli tego nie będziemy robić to glinka nie zadziała tak, jak powinna a do tego naciągnie nam strasznie skórę na twarzy..


Najdelikatniejsza dla mnie okazała się glinka wałdajska. Co prawda żadnego działania odmładzającego nie zauważyłam, ale po dwóch użyciach tego się nawet nie spodziewałam. Buzia za to była promienna, miękka, przyjemnie wygładzona i delikatnie oczyszczona.


Glinka anapska również była bardzo przyjemna w użyciu. Co prawda po jej użyciu buzia była delikatnie ściągnięta, ale krem szybko na to zaradził. Za to wspaniała gładkość jest warta tego ściągnięcia. Do tego ujednolicona, oczyszczona i zmatowiona, więc to na duży plus!


Następna w kolejce była glinka kambryjska. Tutaj też odczuwałam po maseczce ściągnięcie, ale zadziałała podobnie jak glinka anapska. Do tego pory ładniej wyglądały, jeśli można tak rzec. Wydawały się płytsze i mniej widoczne - nie żeby całkiem zniknęły, po prostu buzia lepiej wyglądała.


Najmocniejsza w działaniu i dla mnie zdecydowanie za mocna okazała się glinka z morza martwego. Fakt, że buzia była ładnie oczyszczona ale przy tym mnie akurat ta glinka podsuszyła za mocno. Ciężko było kremem pozbyć się uczucia ściągnięcia, dopiero maska nawilżająca pomogła. Po niej buzia była bardzo ładna - ujednolicona, gładka, ale wysuszona i mocno ściągnięta.






Tak, tak - to ja ;) podsumowując - ogólnie z każdej glinki byłam zadowolona, każda spisała się u mnie bardzo dobrze, z tym że po każdej występował inny stopień ściągnięcia skóry. Najprzyjemniejsza dla mnie okazała się glinka wałdaska, bo przy niej nie czułam żadnego ściągnięcia ani wysuszenia. Choć przy anapskiej i kambryjskiej trochę to odczuwałam to jednak krem szybko dał radę ukoić skórę. Glinka z morza martwego była najsilniejsza, aczkolwiek swoje zadania spełniła bardzo dobrze.

W przyszłości, po wykończeniu swoich zapasów na pewno skuszę się na 3 pierwsze glinki aby sprawdzić jak będą działały długofalowo. Efekty po tych dwóch zastosowaniach bardzo mi się spodobały. Jeśli będą się utrzymywać dłużej to ja jestem na tak.






A czy Wy stosowałyście którąś z tych glinek? Jakie były Wasze wrażenia?


No i muszę o tym jeszcze wspomnieć, iż fakt, że dostałam te glinki do testowania nijak nie wpłynął na moją ocenę :)    

 

sobota, 20 września 2014

Nowa promocja Bingo Spa - kusząca :)

Kilka słów wstępu: no tak, wiem, ciuś ciuś ciuś... ;) jakoś tak się składa, że nie po drodze mi tu, ale Wasze blogi czytam, jakaś mała przerwa w pisaniu mi się przyda, zresztą na głowie teraz trylion rzeczy, więc musicie mi wybaczyć :)

A wracając do tematu, to dziś rzuciła mi się w oczy dziwna rzecz. Otóż, najpierw pomyślałam, że ktoś sobie jaja robi po prostu, jakiś żart czy coś, ale jak poczytałam, to faktycznie - prawda.




Co takiego? Otóż Bingo Spa wymyśliło nową promocję. Nie jest to okraszone żadnym ich "świetnym" hasłem, a zwykłym zwyczajnym, ale strasznie kuszącym. Na czym ona polega? 



WIELKIE BOOM BingoSpa!!

ZAREJESTRUJ SIĘ w sklepie www.bingospa.eu w dniach 19-21 września.



Kod BINGOSPABOOM obniży wartość koszyka o 50 zł (np. z 50 zł na 0 zł w koszyku).

Kod BINGOSPA257 sprawi, że kupujesz za 80 zł a wartość koszyka wynosi tylko 30 zł dla wszystkich zarejestrowanych uczestników akcji.


W poniedziałek 22 września na profilu na Facebooku pojawi się informacja kiedy kody stają się aktywne.

Kody należy wpisać w polu „Bon wartościowy lub kod”

1 osoba = 1 bon = 1 zakupy



Zasady są proste, promocja skierowana jest do nowych klientów, ale przecież "starzy" również mogą z niej skorzystać, wystarczy zarejestrować męża. Macie czas na rejestrację do końca weekendu. W poniedziałek na fb podadzą info, kiedy kody będą działać o potem wystarczy złożyć zamówienie.

Ja zamówienia nie złożę - jakoś nic z ich kosmetyków mnie nie kręci, a poza tym mam i tak znów spore zapasy ;) Ale z pewnością jest wiele osób, które chcą poznać tę markę lub znają i chcą uzupełnić zapasy :)

A Wy się skusicie? Jeśli tak to na co?

poniedziałek, 8 września 2014

Balea professional, Beautiful Long - szampon + odżywka

Dziś będzie kilka słów o duecie, który używałam już co prawda jakiś czas temu, ale najwyższa pora kilka słów o nim napisać :)


Balea professional, Beautiful Long - szampon + odżywka








Na pierwszy rzut idzie szampon :)










Opis ze strony www.cytrynowa.pl :


Zauważalnie zdrowsze i silniejsze włosy na całej długości- i gładko sunący grzebień. Balea pomoże Ci osiągnąć efekt niesamowicie gładkich i miękkich włosów- bez obciążania. Odżywcza formuła z fito-keratyną i olejkiem Inca Inchi wzmocni Twoje włosy i podkreśli ich długość.

- Kompleksowa opieka z panthenolem zachowuje naturalną wilgotność włosów
- Uszkodzone włosy są wzmocnione, powierzchnia włosów jest idealnie gładka i chroniona przed stresem oraz zewnętrznymi wpływami środowiska
- Długie włosy są elastyczne, wytrzymałe i idealne na drodze sunącego po nich grzebienia- od nasady do końców kosmyków
- Formuła bez silikonu, PARABENÓW, ALKOHOLU.











Opakowanie z miękkiego plastiku, stojące "na głowie". Łatwo go do końca wykorzystać. Zapach jest dosyć specyficzny, może nie każdemu się spodobać i tu akurat nie będę się dziwić, bo gdyby nie to, że jestem taka wspaniałomyślnie tolerancyjna to bym się go szybko pozbyła, ale jednak moja wrodzona dobroć pozwoliła mu się wykazać ;) Włosy już podczas mycia są miękkie i przyjemne w dotyku, jednak to było za mało, aby bez użycia odżywki je rozczesać. Nie podrażnił skóry głowy, nie spowodował szybszego przetłuszczania. 


Czas na odżywkę :)








Opis ze strony www.cytrynowa.pl


Zauważalnie zdrowsze i silniejsze włosy na całej długości- i gładko sunący grzebień. Balea pomoże Ci osiągnąć efekt niesamowicie gładkich i miękkich włosów- bez obciążania. Odżywcza formuła z fito-keratyną i olejkiem Inca Inchi wzmocni Twoje włosy i podkreśli ich długość.

- Kompleksowa opieka z panthenolem zachowuje naturalną wilgotność włosów
- Uszkodzone włosy są wzmocnione, powierzchnia włosów jest idealnie gładka i chroniona przed stresem oraz zewnętrznymi wpływami środowiska
- Długie włosy są elastyczne, wytrzymałe i idealne na drodze sunącego po nich grzebienia- od nasady do końców kosmyków
- Formuła bez silikonu










Odżywka jest w tubce takiej samej, co szampon. Zapach jest identyczny, dosyć chemiczny, ale da się wytrzymać. Nakładałam ją na wysokość od ucha w dół, wiadomo. No i cóż takiego cudownego zdziałała ta odżywka? W sumie raczej niewiele. Tzn. nie oczekujcie od niej spektakularnego nawilżenia czy odżywienia. To by było za piękne. Włosy robią się wygładzone, nie puszą się, u mnie ta odżywka podkreślała delikatny skręt włosa - nie, nie. Nie mam włosów typowo kręconych, mają jakąś tendencję do tego i jak je zostawię same sobie do wyschnięcia to się delikatnie kręcą, ale ogólnie wolę je proste :) Wracając do tematu - włosy się łatwo rozczesywały. 

Podsumowując - duet średnich lotów, seria Oil Repair zdecydowanie lepsza. Może dla włosów mało wymagających się sprawdzi, jednak dla tych, które potrzebują nawilżenia będzie za słaba. Ja używałam na zmianę z innymi kosmetykami, więc było ok ale myślę, że jakbym używała tylko tej odżywki to włosy by mi się trochę wysuszyły. Miałyście może któreś z nich? A może obydwoje? 




piątek, 5 września 2014

Catrice, All Mat Plus Shine Control, podkład matujący

Dziś pokażę Wam podkład, który prawie na pewno znacie, albo na pewno o nim czytałyście. Jest to jednak tak ciekawy produkt, że warto o nim napisać :) Zapraszam!


 Catrice, All Mat Plus Shine Control, podkład matujący











Od producenta:

Naturalne odcienie: nowy podkład All Matt Plus - Shine Control Make Up działa jak druga skóra. Niechciany połysk jest pod kontrolą, cera jest zmatowiona, a skóra odpowiednio nawilżona. Jednocześnie podkład z formułą beztłuszczową zapewnia długotrwały makijaż, który tuszuje drobne niedoskonałości skóry. Odbijające światło pigmenty zapewniają jedwabiście matowe wykończenie i idealnie świeży wygląd. Testowany dermatologicznie. Dostępny w czterech odcieniach. Pojemność 30 ml.  










Warto wspomnieć o zabezpieczonym opakowaniu - i to nie byle jak, a taśma jest naklejona przez producenta porządnie. Serio, tak łatwo się nie odkleja :) Dzięki temu mamy pewność, że nikt nie próbował się dobierać do naszego podkładu :)






Jest pompka, więc łatwa aplikacja. Jedno naciśnięcie daje radę na całą twarz :)






No dobra, a jak jest właściwie z tym działaniem? Oczywiście na całodniowy mat nie liczcie, cuda się nie zdarzają :) Ale przy połączeniu z pudrem spokojnie daje radę ok 6-7 godzin. Dla mnie to wystarczające, wtedy można zrobić poprawki. Krycie nie jest mocne, jest średnie, ale dzięki temu nie robi na twarzy maski. Buzia wygląda naturalnie, oczywiście jeśli nałożymy jedną warstwę a to co trzeba dokryjemy korektorem. Nie podkreśla suchych skórek, nie wysusza buzi, a także nie zapycha. Same plusy :) Nie ciemnieje w ciągu dnia i po wielu godzinach bez przypudrowania buzia nie błyszczy się jak psu wiadomo co ;) a jest to raczej taki zdrowy połysk. Wyrównuje ładnie koloryt skóry, kolor jest naturalny, wygląda bardzo ładnie.






A teraz pokażę Wam jak wygląda ten podkład na mojej paszczy ;) Te zdjęcia (jak i to jedno powyżej) są bez żadnej obróbki, więc jak możecie zauważyć mimo 30tki na karku, cera dalej jak u nastolatki ;) czyli pryszcze i inne zmory tego jakże wspaniałego okresu ;)


Buzia tylko z kremem:





Nałożony sam podkład:



I tutaj już cały makijaż, ale bez korektora (dziś makijaż na szybko):





Pamiętajcie, że to są zdjęcia bez żadnej obróbki. Także nie tknął tych zdjęć żaden program komputerowy :) Jak Wam się podoba? Mi bardzo i na pewno będę o nim pamiętać jak mi się pokończą zapasy podkładowe :) Macie ten podkład? Lub miałyście? Byłyście z niego zadowolone jak i ja?   

wtorek, 2 września 2014

Zużycia sierpniowe :)

Nowy miesiąc = nowe puste opakowania :)









- Szampon do włosów "wzmacniający" - włosy były po nim miękkie, ale ogólnie bez szału :)

- Gliss Kur, Ekspresowa odżywka regeneracyjna - bardzo fajna odżywka, ułatwia rozczesywanie włosów

- Marion, kuracja z olejkiem arganowym - świetnie zabezpiecza końcówki włosów, ładnie nabłyszcza ale trzeba uważać, aby nie przesadzić bo wtedy można sobie zafundować tłuste strąki;






- Ziaja, liście manuka, żel myjący normalizujący na dzień/ na noc - świetny żel do oczyszczania buzi, łagodnie oczyszcza, buzia nie jest ściągnięta, ładnie pachnie;

- Bielenda, LaserXtreme, płyn micelarny nawilżająco - odmładzający do mycia i demakijażu - co prawda żadnego odmłodzenia twarzy nie zauważyłam, ale jako zmywacz makijażu spisał się rewelacyjnie :)






- Oceania, żel pod prysznic - obydwa mają boskie zapachy, ale ten niebieski to po prostu najboższy jak nie wiem :) zapach długo utrzymuje się na skórze, a co najlepsze to świetnie współgra z perfumami a to wszystko aż za 2,99 :)

- Soraya, Lactissima, żel do higieny intymnej - średni, taki sobie... Miał łagodzić użucie dyskomfortu a wcale tak nie było...

- Garnier Mineral, antyperspirant - był ok

- Isana, Sensitiv, żel do golenia - dopóki nie zaczęłam golić nogi na oliwkę, wydawał mi się świetny, ale jak wypróbowałam oliwkę to w porównaniu wypadł blado. Włoski odrastają twarde no i codziennie musiałam golić. przy oliwce włoski są miękkie no i spokojnie golę sobie nogi co 2 lub 3 dni;

- Babydream, oliwka pielęgnacyjna dla niemowląt - czyli moja oliwka do golenia :) niestety przy kapieli dorwały ją moje dzieci i prawie całą wylały do wanny :) jest rewelacyjna a do tego tania;







- Avon, paradise woda toaletowa - śliczny zapach, w promocji kosztuje jakoś w granicach 30zł

- Olivenol, kulki do kąpieli - śliczny zapach, skóra była nawilżona a przy tym ładnie pachniała

- Catrice, baza pod cienie - świetna baza, niestety szybko zrobiła się twarda;

- Nail Tek Foundation II - leżała w szufladzie i jak widzicie zrobiła się taka oto rozwarstwiona.






Maseczki i próbki - peeling enzymatyczny AA okazał się bardzo fajny - buzia po nim była miękka i wygładzona. Maseczka Dermika była fajna, buzia była wygładzona, za to działania Bielendy całkowicie nie pamiętam, więc musiała być mocno przeciętna. Krem Dermika - kurcze, ta próbka taka słaba, że ledwo starczyło mi na jedno użycie :) użyłam na noc, buzia rano była miękka i nawilżona. No i to, co muszę koniecznie sobie sprawić w pełnym wymiarze to olejek do demakijażu Clochee - no rewelacja! Szkoda, że cena trochę wysoka, jak za taki preparat do demakijażu, ale prędzej czy później sobie go kupię :)


I to już wszystkie moje zużycia :) Używałyście coś z tego? Miałyście podobne odczucia do moich czy całkiem inne?




poniedziałek, 1 września 2014

Nowości siepnia :)

Wiem, że trochę w sierpniu zaniedbałam bloga, ale tak to czasami niestety bywa, gdy do komputera jest nie po drodze :) Przerwa w przedszkolu starszej córki, ostatnie wolne dni młodszego synka, potem jego tydzień adaptacyjny w przedszkolu, a właściwie to jeszcze w grupie żłobkowej i tak zleciało. Dziś już synek poszedł na normalny dzień do żłobka, zadowolony i szczęśliwy, więc i mi jest lżej, że on chętnie idzie :) 

Dzisiaj post lekki jak piórko, oczywiście o zakupach! Ja je uwielbiam oglądać u innych, mam nadzieję, że chętnie obejrzycie je u mnie :) W miesiącu sierpniu, jak co miesiąc zresztą ;) miałam nic nie kupować, albo absolutnie tylko to, co mi jest na gwałtu rety potrzebne. Możecie się domyślić jak mi poszło, oczywiście kiepsko ;) no cóż zrobić, kobieta nie mysz, "pacykować" (jak to mówi moja mama) się musi ;)








Skończył mi się jeden żel, więc kupiłam ten sam ponownie :) Jestem z niego zadowolona, więc z pewnością niedługo napiszę o nim więcej. Oliwka Babydream wspomaga moje golenie nóg, pisałam o niej niedawno, więc kto przegapił to zapraszam do wpisu z sierpnia :)







Puder brązujący MUA - nie mogłam się powstrzymać, tak pięknie wygląda :) A wiecie, gdzie go znalazłam? W Pepco! Tak, tak - jeśli macie jakieś Pepco niedaleko, to zajrzyjcie do niego. Może właśnie u Was będzie stała tekturowa szafa z ich kosmetykami. Niestety, nie każde Pepco ma te kosmetyki, ale szukajcie a znajdziecie :) 







Zakupy w Drogerii Natura. Krem CC Sensique kupiłam, jak potrzebowałam czegoś w ciemniejszym odcieniu jak byłam opalona. Krem przyzwoity, jednak faktycznie ciemny. Mogłam wziąć odcień jaśniejszy, ale wiecie jak to jest z tym wybieraniem odcienia w Drogerii, teraz musi poczekać do przyszłego roku Cień Catrice był w wyprzy za chyba 3 zł, jasny cień Sensique był w pomocji chyba za 4 zł. W Drogerii stwierdziłam, że kredka rozświetlająca do oczu to coś mi koniecznie potrzebnego więc przygarnęłam. Do tego kredka do brwi Essence, ale nie jestem z nie zadowolona - o niej również napiszę Wam niedługo :)







Mleczek do demakijażu miałam nie kupować i nie kupiłam. Tę sztukę dostałam od siostry, jak nie podpasował a mi owszem, bardzo przyjemne mleczko.







Wszyscy wiedzą, że w zeszłym tygodniu zaczęła obowiązywać kosmetyczna gazetka w Biedronce. Oczywiście poszłam i ja, choć nic konkretnego nie miałam upatrzonego. Krążyłam wokół kremów CC Luxury, ale w ostateczności się nie zdecydowałam bo w myślach miałam kilka otwartych podkładów w domu. Capnęłam tylko wodę toaletową C-thru w dobrej cenie i poszłam dalej.







Jednak po czasie stwierdziłam, że może jednak przyda mi się puder HD, sprawdzę co to za cudo. Trafiły się ostatnie 2 sztuki, z czego jedna niezmacana. Fartnęło mi się.







Moja pierwsza paletka Sleek :) Divine :) Cuuuuuuudo. Całkowicie zmieniłam pojęcie o dobrej pigmentacji :) te, które posiadają paletki Sleek pewnie wiedzą o co mi chodzi :)







W zeszłym tygodniu na FB Sklep Kalina ogłosił ogólnopolskie testowanie glinek, więc się zgłosiłam. Co prawda niby miało być zakwalifikowane pierwsze 50 zgłoszeń, według kolejności, więc się zgłosiłam, nie licząc na wiele a tu miła niespodzianka :) Udało się i tak oto wypróbuję te 4 glinki, a do 25 września na pewno o nich napiszę :) 








No i ostatnia rzecz, a właściwie ostatnia a jednak kilka. W zeszłym tygodniu znów na FB beglossy ogłosiło zniżkę -20zł na każde zakupione pudełko, przy czym można było kupić tych pudełek nieograniczoną ilość. A więc z normalnej ceny 59zł zrobiło się 39zł. Przejrzałam, jakie są pudełka i zdecydowałam się na czerwcowe. Skusiła mnie mascara Benefitu i krem CC Olay, ale a mam jakiegoś pecha do wszelkich podkładów z pudełek tego typu. Kiedyś trafiłam na odcień "Honey", a tu trafiłam na odcień "Medium to dark". No pech jak nie wiem, no cholerka jasna, czemu ciemne podkłady trafiają na mnie? A do tego droga ekipo beglossy - spójrzcie na ulicę ile osób ma tak ciemną karnację, aby używać ciemnych podkładów? W dodatku jak przeglądałam blogi wszyscy dostali odcień jaśniejszy... No więc chyba została jakaś końcówka i trzeba było jej się pozbyć... No trudno, zostanie na następny rok, ale czy ja za rok będę opalona? Nie wiadomo... Tak czy siak z pudełka jestem zadowolona. Fajny odcień błyszczyka, tusz Benefitu, cień w kredce i baza pod cienie to rzeczy, które na pewno mi się przydadzą. A reszta... no cóż, napewno się tymi smarowidłami wysmaruję ;) Do kompletu zamówiłam dla męża pudełko MEN BOX, a z niego dla siebie zakosiłam żel Effaclar do mycia twarzy :)


I to tyle :) Miało być mało, a wyszło jak zwykle :) Coś Wam wpadło w oko? A może któreś z tych rzeczy używałyście? Napiszcie koniecznie :)