poniedziałek, 31 marca 2014

Zużycia marcowe

Przyznam Wam się szczerze, że jakoś wcześniej nie mogłam się przemóc, aby zrobić takiego posta. Czemu? Sama nie wiem. W sumie to jakoś do końca nie wiedziałam czemu on ma służyć? I mimo że nadal nie za bardzo wiem (może ktoś tak miły będzie aby to napisać w komentarzu ;) ), to jednak sama zapragnęłam takiego posta stworzyć :) Skrupulatnie przez cały miesiąc odkładałam puste opakowania do papierowej torby zamiast do śmietnika.

A więc do dzieła :)







Wydaje mi się, że jest ich całkiem sporo. W sumie jest to dobra motywacja aby zużywać kosmetyki po kolei i je wyrzucać :) Zresztą w tym miesiącu odwyk od zakupów kosmetycznych bardzo mi w tym pomógł :) ale o tym będzie innym razem, za kilka dni się kończy więc wtedy napiszę czy wytrwałam w tym odwyku czy też nie :) jesteście ciekawe? :)


A teraz przechodząc do konkretów - kosmetyki włosowe:






- Balea Sensitive Shampoo - jeszcze o nim nie pisałam, notatka będzie na dniach, a na dzisiaj mogę Wam napisać, że szampon się sprawdził. Jest delikatny, fajnie oczyszcza włosy ale niestety plącze je strasznie. Tak czy siak warto go kupić i wypróbować;

- Odżywka do włosów "piwo i pszenica" - odżywka bardzo zachwalana i dlatego znalazła się drugi raz w pudełku Pinkjoy - u mnie się niezbyt sprawdziła. Napiszę o niej niedługo;

- Balea, professional, Oil Repair, szampon -> KLIK , bardzo fajny szampon. Delikatny, włosy były mięciutkie i nawet bez odżywki łatwo się rozczesywały;

- Balea, professional, Oil Repair, odżywka -> KLIK , bardzo fajnie nawilża, włosy były błyszczące i miękkie.


Kosmetyki do ciała:






- Balea, Creme-Ol, dusch peeling - napiszę o nim niedługo a na dzisiaj tylko krótko, że bardzo go polubiłam. Wspaniały zapach i delikatne drobinki po których ciało jest gładziutkie - świetny duet.

- Profarm, Proderma, Pichtowy płyn do higieny intymnej -> KLIK , jeden z moich ulubieńców. Delikatny, świetnie odświeża i bardzo przyjemny zapach.

- Farmona, Tutti Frutti, olejek do kąpieli - nie pisałam o nim i raczej nie doczeka się osobnej recenzji. Jak dla mnie słaby zapach, a do tego nie pieni się. Trzeba by było nie wiadomo ile nalać aby doczekać się piany.

- Joanna, Fruit Fantasy, peeling do ciała gruboziarnisty - wygrzebałam go z dalekich zakamarków w szafce. Udało się go zużyć do końca, bez rewelacji. Mocno zdziera, więc to na plus, przyjemny zapach ale ogólnie niewydajny.

- Palmolive Aroma Therapy, Morning Tonic - żel pod prysznic wzbogacony olejkiem eterycznym z mandarynki oraz ekstraktem z trawy cytrynowej. Nie będzie osobnej notki, bo nie zrobiłam dla niego zdjęć :) bardzo fajny, świeży, orzeźwiajacy zapach. Delikatnie się pieni, dosyć rzadki ale jeszcze w normie.


Kosmetyki do twarzy:





- Alverde, Beauty&Fruity, pianka myjąca 3 w 1 limonka - jabłko -> KLIK , bardzo fajnie oczyszcza cerę, ale niestety wysusza, więc trzeba pilnować nawilżenia;

- Flos Lek, tonik szałwiowy bezalkoholowy, seria do skóry tłustej i trądzikowej -> KLIK , naprawdę cudowny tonik - delikatny, skuteczny, o fajnym zapachu - nie wysusza a nawet wydaje się, że przyjemnie nawilża;

- Bandi, płyn micelarny -> KLIK , bez szału - regularna cena 50zł odstrasza, w promocji do kupienia za 20zł już lepiej brzmi, ale przeciętniak;

 - Tołpa, Dermo Face Hydrativ, nawilżający krem odprężający -> KLIK , nie wchłania się, zostawia tłusty film, który jest bardzo nieprzyjemny. Nawet mój mąż go nie zużył, ale jest do wyrzucenia bo zrobił się jakiś zabrązowiony... Normalnie aż w szoku byłam jak to zobaczyłam;

- Kailas, ajurwejdyjski krem na niedoskonałości -> KLIK , mój HIT NAD HITAMI :) uwielbiam ten krem, ratuje moją skórę i tylko dla niego złamałam mój zakaz kupowania kosmetyków :)


Reszta:







- Ziaja, naturalny oliwkowy krem do rąk - bardzo lekki, na lato idealny bo szybko się wchłania natomiast na zimę się nie nadaje - za słabo nawilża;

- Zmywacz do paznokci o zapachu waniliowym, gliceryna & olej winogronowy - kupiony w Superpharmie. Dobrze robił swoje :)

- Bourjois, Twist u
p the volume -> KLIK , bardzo fajny tusz, świetny efekt ale odbijanie się na górnej powiece i efekt pandy całkowicie go dyskwalifikują;


I nawet udało mi się zużyć kilka próbek:
 

- White Flowers Experience, Błoto z Morza Martwego, maseczka do skóry z problemami, cera mieszana i tłusta - jeszcze o niej napiszę, ale jest straszna... Napiszę tylko, że szczypie strasznie i buzia pozostaje czerwona. Potem czerwień znika, ale mimo wszystko już samo szczypnie jest niefajne.

- reszty nie będę już ich opisywać dokładnie - wszystkie żele ładnie pachniały, szampon Dercos był bardzo fajny - włosy były miękkie i gładkie, ale wiadomo - 2 próbki nie powstrzymały wypadania włosów :)


Miałyście coś z moich zużyciaków? Też Wam marcowo dobrze poszło?



piątek, 28 marca 2014

Under Twenty, Intense Anti Acne! termoaktywny peeling wygładzający

Bardzo lubię maseczki rozgrzewające skórę, dlatego jak w drogerii zobaczyłam termoaktywny peeling wygładzający to już od razu wyobraziłam sobie to działanie na mojej buzi. No bo za jednym zamachem i peeling i rozgrzewanie i to wygładzenie... No po prostu to musiało dobrze zadziałać! A czy zadziałało?


Under Twenty, Intense Anti Acne! termoaktywny peeling wygładzający


 



Wskazania:

24h INTENSYWNIE PRZECIW TRĄDZIKOWI- skuteczna pielęgnacja skóry z widocznymi zmianami trądzikowymi.


Efekty działania:

specjalistyczny peeling, który doskonale oczyszcza, wygładza i odświeża skórę. Produkt przy aplikacji daje efekt rozgrzania, który wzmacnia działanie kosmetyku. Skuteczność zawdzięcza połączeniu aktywnych substancji przeciwtrądzikowych oraz substancji aktywnie wygładzających.


 Składniki aktywne:

Czynnik termoaktywny - działa wygładzająca, wzmacnia działanie peelingujące cząsteczki peelingujące - peelingują i złuszczają naskórek


 Potwierdzona skuteczność:
  • Wygładza 89%
  • Sprawia, że skóra staje się jedwabista 81%
  • Skutecznie i delikatnie oczyszcza 85%
  • Odświeża skórę 93%
  • Zmniejsza widoczność porów i niedoskonałości
*wyniki testów dermatologicznych na skórze z niedoskonałościami



Tubka o pojemności 75ml z miękkiego plastiku stoi na nakrętce. Łatwo się wyciska, nie ma z tym żadnego problemu. Konsystencja mnie bardzo zaskoczyła. Spodziewałam się morza drobinek, które będą zdzierać stary naskórek no i trochę mazi, co by było porządne rozgrzanie, a moim oczom ukazała się sama gęsta, kisielowata maź z kilkoma drobinkami. 





Z lekką konsternacją rozpoczęłam użytkowanie tego "peelingu" i rozpoczynając od zachwytu przy rozgrzewaniu tak zakończyłam na rozczarowaniu, że trwało ono chwila moment. Dosłownie, nawet się tym rozgrzaniem nie nacieszyłam a on już się skończył. No dobra, ale gdyby chociaż zadziałał dobrze jako peeling... No cóż... za mało jest tych drobinek oraz są za miękkie aby dobrze pozdzierały to co powinny. Coś tam posmyrały ale bez rewelacji. Cera była lekko wygładzona, ale bez szału. Oczekuję mocniejszego efektu od peelingu. Ale do czego jeszcze się muszę przyczepić, to do konsystencji owej mazi - jak napisałam wyżej jest gęsta, a nawet bardzo gęsta, kisielowata. Zmyć to dziadostwo z twarzy to trzeba się nieźle namachać. Zapach ratuje cały komfort użytkowania - mentolowy, przez co ma się wrażenie odświeżenia skóry.

Używałyście go? Czy nie skusiły Was żadne termoaktywne obietnice? :)

środa, 26 marca 2014

WYNIKI ROZDANIA!!!

Ktoś jest ciekawy? Ktoś na to czeka? :) Mam nadzieję, że tak :)




Najpierw chciałam Wam podziękować za wszystkie zgłoszenia, za wszystkie obserwacje, za polubienie na FB i wszelkie udostępnienia info o rozdaniu. 

Bardzo mi miło, że tyle Was się zgłosiło do rozdania i tym samym mam nadzieję, że mi zaraz nie uciekniecie - czy to tutaj, czy na FB :) Grzecznie od razu informuję, że "uciekinierki" w następnych rozdaniach  niestety nie będą brały udziału :) Mam zrobione print screeny :)

Jeszcze zanim podam wyniki, choć pewnie większość z Was już przewinęła na koniec posta aby dowiedzieć się kto wygrał, to chciałam jeszcze napisać jak przebiegło losowanie. Otóż wszystkie zgłoszenia pod notką konkursową dostały przydzielony numer (oczywiście pomijałam komentarze nie zgłoszeniowe). Ilość karteczek z numerem była oczywiście uzależniona od tego, ile kto spełnił jakich warunków. Tych karteczek nawet nie chciało mi się liczyć, tyle ich było :)


Ale już nie przedłużając:







Czyli, jak dobrze policzyłam 3 razy:





Gratuluję! I zaraz piszę do Ciebie maila :)


Od razu jeszcze napiszę, że już niedługo kolejne rozdanie! Także spodziewajcie się niespodziewanego bo nie znacie dnia ani godziny :)

wtorek, 25 marca 2014

Alverde, deo roll-on, minze bergamotte

W sumie jak teraz tak myślę, to nie wiem jakim cudem ja się zdecydowałam na ten antyperspirant. Jakoś z rozpędu wpisałam go na listę. Ale skoro miałam to używałam.


Alverde, deo roll-on, minze bergamotte








Dezodorant w kulce z ekstraktem z cytryny i soli morskiej Atlantyckiego zapewnia ochronę 24-godzinny bez użycia alkoholu i aluminiowych chlorków. 

Skład wkleję Wam taki, jaki pokazał mi się przetłumaczony na stronie niemieckiego DM. Lepszy już taki niż po niemiecku ;)

Zdemineralizowanej wody, czynnika wilgoci z pszenicy, Atlantic sól morska, tlenek cynku, betaina, rycynooleinian cynku, glicerynowy ester kwasu tłuszczowego, ksantan, Bergamottehydrolat, * Pfefferminzhydrolat, ekstrakt cytrynowy *, olejek z mięty pieprzowej, warzyw gliceryny, fosforan cetylu potasu, mieszanina olejków eterycznych **
* Składniki z upraw ekologicznych
** Z naturalnych olejków eterycznych






A co ja mogę o nim napisać? No nie podszedł mi. Niby to zapach mięty, bergamotki i olejków eterycznych a dla mnie dosyć dziwny. Mięty to ja tam nic nie czułam. Może ta bergamotka i olejki eteryczne. To już prędzej. Zapach czuć jeszcze przez jakiś czas po aplikacji, ale nie długo. Jak dla mnie to on absolutnie się nie sprawdził. Najgorsze w użytkowaniu tego antyperspirantu było to, że nie powstrzymywał przed przykrym zapachem. Ochrona do 24h? Bzdura roku :) A co było najgorszym minusem, to gdy użyłam go po depilacji pach to skóra swędziała i piekła nieprzyjemnie. Oddałam go mamie bo nie dałam rady go używać. 





Już się więcej nie skuszę na żadne cuda :) A Wy go może miałyście?  


poniedziałek, 24 marca 2014

Essence, Long Lasting Eye Pencil, trwały ołówek automatyczny do powiek

Do tej pory zazwyczaj kredki jakie kupowałam to były czarne. Zdarzyło mi się owszem, mieć kredkę kolorową ale zazwyczaj leżała sobie grzecznie w szufladzie i czekała. Chyba na zbawienie. Jakiś czas temu jednak coś mnie naszło i postanowiłam spróbować dołożyć trochę koloru do kreski na oku. Małymi kroczkami, bez szaleństw :)



Essence, Long Lasting Eye Pencil, trwały ołówek automatyczny do powiek












Długo łaziłam po drogerii, kręcąc się wkoło... Ileż można wybierać kredkę? W końcu wybrałam kredkę Essence, która była zarówno tania (ok 7zł) jak i kolor najbardziej mi odpowiadał. Nie miał być matowy, miał mieć w sobie to "coś". 





Czy jestem zadowolona?

Bardzo! Obawiałam się na początku jak to będzie z takim kolorem na powiece, ale jest o tyle fajnie, że ten kolor nie rzuca się w oczu, ładnie stapia się z makijażem. Widać owszem, że to kolor zielony, ale nie daje po oczach :) Jak widzicie na powyższym zdjęciu kolor jest trochę metaliczny z nikroskopijnymi drobinkami. Dół kreski jest roztarty i widać, że kolor już zmienia się na inny. Kredka kameleon :) Jest bardzo trwała - u mnie wytrzymuje na swoim miejscu od rana do wieczora, ale oczywiście z bazą - bez niej nic się u mnie nie trzyma a mam teraz bazę Catrice o której napiszę niedługo. Sam rysik jest bardzo miękki, elegancko sunie po naszej powiece. Można narysować nim na prawdę precyzyjną kreskę - mi nie zawsze taka wychodzi, ale się staram i cały czas nad nią pracuje :)









Myślę, że po odwyku kosmetycznym który kończy się już niedługo - HURRA!!! ;) kupię sobie inne kolory :)


Edycja 10.04.2014 :)

Dodaję jeszcze zdjęcia kredki na oku :


Bez tuszu do rzęs:




 
I z tuszem:





Miałyście może ten trwały ołówek potocznie przeze mnie nazywany kredką? :) A może inną kredkę Essence czy innej firmy? Które są Wasze ulubione?

piątek, 21 marca 2014

Balea, Professional, Oil Repair, odżywka do włosów suchych i zniszczonych

Dzisiaj napiszę Wam o odżywce, która stanowiła świetny team z niedawno opisywanym szamponem Balea Oil Repair. Mowa oczywiście o:


Balea, Professional, Oil Repair, odżywka do włosów suchych i zniszczonych:










Opis z www.wizaz.pl :

Profesjonalna odżywka do suchych i zniszczonych włosów, zawierająca pielęgnujący olejek arganowy. Nawilżający kompleks z białka pszenicy, pantenol oraz gliceryna stymulują i pobudzają cebulkę włosa oraz wzmacniają całą jego strukturę. 












Odżywka zapakowana jest w miękką tubkę stojącą na "głowie", z której bardzo łatwo możemy wycisnąć odżywkę a także na końcu użytkowania można tubkę przeciąć i wyciągnąć odżywkę palcami. Nic się nie zmarnuje :) Konsystencja dosyć zwarta, nic nie ucieka z rąk, kolor biały. Zapach podniebie jak w szamponie - dosyć słodki, ale przyjemny.




Samo działanie można określić jako bardzo dobre. Włosy są odżywione, błyszczące, bardzo łatwo się rozczesują. Do tego są mięciutkie i gładkie. Ja trzymam odżywkę na głowie średnio 20-30minut, choć zdarzyło się i 10 i za każdym razem działanie jej było takie samo. Delikatnie włosy dociążała, choć minus do którego mogę się przyczepić to to, że włosy szybciej się przetłuszczały. Na pewno od odżywki bo sprawdzałam to używając samego szamponu i efekty w tej kwestii były lepsze.






Ja z tej odżywki byłam bardzo zadowolona, zwłaszcza, że była stosowana w czasie, gdy pogoda nie była za przyjemna, także włosy chowane pod czapką, ocierające się o szalik czy po prostu wirujące na wietrze były podatne na różne uszkodzenia. W widoczny sposób ratowała je.

Tyle o tej odżywce się już napisało, że pewnie część z Was już ją stosowała, jakie są Wasze wrażenia? A może dopiero zamierzacie ją kupić?

czwartek, 20 marca 2014

Bourjois, Twist up the volume, tusz do rzęs wydłużający i pogrubiający

Podczas promocji -40% chciałam kupić tusz Max Factor Masterpiece ale oczywiście go nie było, więc skusiłam się na tego cudaka:



Bourjois, Twist up the volume, tusz do rzęs wydłużający i pogrubiający







Wraz z pojawieniem się na rynku maskary Twist Up The Volume Bourjois wprowadza szczoteczkę, której jeszcze nie było! Innowacyjny mechanizm pozwala malować w dwóch pozycjach, dzięki którym osiągniesz dwa cele – wydłużenie i pogrubienie!

TWIST 1 – Wydłużenie rzęsa po rzęsie: szczoteczka równomiernie rozprowadza produkt po wszystkich rzęsach na całej ich długości. Sieć separujących włókien zapewnia idealne rozdzielenie.

TWIST 2 – Ekstremalna objętość: Przekręć końcówkę twist a szczoteczka skróci się i zagęści, dzięki czemu uda Ci się zbudować super objętość bez grudek.

Formuła Maximum Objętości
Intensywnie czarna formuła maskary Twist Up The Volume gwarantuje maksymalne wydłużenie i pogrubienie. Gładka konsystencja produktu pozwala na wielokrotne nakładanie produktu. 

Maskara Twist Up The Volume jest dostępna również w wersji wodoodpornej.

Nieskazitelna do 24 godzin*, nie spływa, nie kruszy się nawet kiedy jest mokro i gorąco!

*testowane na 61 wolontariuszkach
To jest dobre dla Twoich oczu! 





Jak widzicie na powyższym zdjęciu na zakrętce szczoteczki jest pokrętełko. W zależności w którą stronę go obrócimy, tak nasza szczoteczka albo się skręci, albo wydłuży:






Niezły bajer z tym jest, choć powiem Wam szczerze, że nie wiem czy konieczny. Ale fajny. Samo używanie maskary było bardzo przyjemne, choć u mnie lepiej sprawdziła się odwrotna kolejność niż zaleca producent, czyli najpierw szczoteczka skręcona a potem wydłużona.






Natomiast co do samego działania... No mam straszne mieszane uczucia bo z jednej strony tusz naprawdę fajnie się sprawuje, bo rzęsy są wydłużone, pogrubione i podkręcone ALE u mnie ten tusz strasznie szybko się odbijał na górnej powiece i osypywał! To było koszmarne... Pierwsze 2 godziny to był luzik, wszystko ładnie, pięknie wygląda ale po tym czasie... No wiem Wam, że mogłabym stanąć do konkursu pand :) To jest naprawdę jedyny minus, ale wystarczający aby ten tusz zdyskwalifikować. No jak to tak? Tusz za 5 dyszek a takie jaja? No bez picu można się wkurzyć. Żeby jeszcze zakończyć miłym akcentem to kolor tuszu to naprawdę mocna czerń. Ładnie wydłuża i pogrubia, co zobaczycie na zdjęciach poniżej :)


Rzęsy bez tuszu:




Rzęsy pomalowane szczoteczką skręconą:




Rzęsy pomalowane szczoteczką wydłużoną:




I jak Wam się podoba efekt? Mi się podoba, ale ze względu na odbijanie i osypywanie już więcej go nie kupię, ale szczoteczkę sobie umyję i zostawię :) Miałyście go?



wtorek, 18 marca 2014

Flos Lek, Tonik szałwiowy bezalkoholowy, seria do skóry tłustej i trądzikowej

Toniki już na stałe weszły do repertuaru pielęgnacji mojej twarzy. Kiedyś uważałam je za zbędny kosmetyk a dziś nie wyobrażam sobie bez niego życia. No dobra, może życia to przesada ale ten kosmetyk musi zawsze być :)


Flos Lek, Tonik szałwiowy bezalkoholowy, seria do skóry tłustej i trądzikowej













Na początku trochę się bałam, że skoro jest on przeznaczony do cery tłustej i trądzikowej to może się dla mnie okazać nieodpowiedni, ale nic bardziej mylnego :)

Tonik dostajemy w normalnej, plastikowej butelce. Niespotykane jest tutaj rozwiązanie gwintu (tak to nazwę). Nie ma typowej zatyczki, zatrzasku. Tutaj przekręcamy korek i wysuwa się z niego dziubek. Z tego dziubka leci nam elegancki cienki strumień toniku. Jest to fajne rozwiązanie bo napewno nam się za dużo nie wyleje.







Na początku trochę się bałam, że skoro jest on przeznaczony do cery tłustej i trądzikowej to może się dla mnie okazać nieodpowiedni, ale nic bardziej mylnego. Byłam bardzo zaskoczona tym, że jest on taki delikatny. Prawie pod wszystkim mogę się podpisać co napisał producent. Świetnie odświeża cerę - robi się taka przyjemnie promienna, lekko rozjaśniona (choć jest to taki chwilowy efekt) i gotowa na krem. Przyczynia się do łagodzenia podrażnień i zaczerwienień, a przy tym sam nie podrażnia. Skóra nie była wysuszona ani ściągnięta, była miękka i nawilżona. Nie zauważyłam, aby ściągał rozszerzone pory - może te działanie jest akurat tak delikatne jak napisał producent, że umknęło to mojej uwadze :) Zapach jest bardzo przyjemny, bardzo delikatny. Na pewno nawet wyczulonym nosom nie będzie przeszkadzał :) Szybko się wchłania i nie pozostawia żadnej lepkiej warstwy.



Naprawdę bardzo, bardzo przyjemny produkt! Aż żal, że mi się skończył, ale na pewno do niego wrócę i chętnie sięgnę po inne kosmetyki z tej serii, a są to żel do mycia twarzy i krem.

Niestety kiepska dostępność, bo albo internet, albo pozostaje nam szukać ich w aptekach. Ja zazwyczaj zamawiam na stronie doz.pl - cena to ok 12zł za pojemność 200ml.

A może Wy miałyście styczność z kosmetykami z tej serii??