Dziś opiszę Wam 2 produkty, które na recenzję czekają już długi okres czasu :) Dlaczego 2 od razu? Nie ma co się rozbijać na dwie recenzje, a że to ta sama firma to zrobimy to za jednym zamachem :)
Balea Reinigungs Mousse, Balea Reinigungs Ol-Fluid
Jak widzicie opakowania są bardzo podobne, cena również, kosztują ok 2,45 euro za sztukę. Biorąc pod uwagę pojemność, a jest to tylko 100ml to cena jest wysoka. Czy taki interes się opłaca? Zaraz Wam wszystko opiszę :)
Balea, Reinigungs Mousse
Konsystencja jest w formie musu. Faktycznie, jest dosyć lekka. Przypomina mi takie wyciskane pianki do golenia, jakie mój tata używał ze 20 lat temu z metalowych tubek (nie wiem czy pamiętacie?).
Ta wersja niezbyt przypadła mi do gustu.Pomijając zapach, który dla mnie jest drażniący nos i niezbyt przyjemny to w sumie ta wersja chyba niewiele u mnie zdziałała. Tzn żadnych dobroczynnych działań nie zauważyłam, za to lekko też podrażniało skórę. Zaczerwienienia bądź krostki były bardziej widoczne, na pewno nie łagodził. Po użyciu buzia była lekko zaczerwieniona, co oczywiście przechodziło ale nawet nie zużyłam go do końca, bo po prostu widziałam, że zamiast pomagać to podrażniał. Nie dużo, ale nie było przyjemne, za to widoczne. Niestety również wysusza za bardzo.
Balea Reinigungs Ol-Fluid
Tutaj mamy niby fluid a dla mnie to bardziej olejek. Zapach jest bardzo delikatny, prawie że nie wyczuwalny, troszkę przypomina zapach olejów, ale trzeba się mocno wczuć aby cokolwiek poczuć. Jest dosyć gęsty.
No i tutaj wyrażę już swoje zadowolenie :) Buzia po jego użyciu nie tylko była oczyszczona, ale ukojona i uspokojona. Bardzo przyjemnie się go używało, podczas mycia można zrobić doskonały masaż twarzy. Pierwsze mycie wykonywałam na sucho, a drugie już na mokro. Tutaj nie zauważyłam żadnych nieprzyjemnych efektów, za to na plus że wszelkie podrażnienia czy też rany/krostki szybciej się goiły.
Fluid - jestem na tak. Mus - niestety nie. Jeśli będę miała możliwość to na pewno skuszę się na wersję fluid/olejek. Natomiast mus już u mnie nie zagości. U mnie zrobił więcej złego niż dobrego, przy czym wersję fluidową mogłabym używać non stop. Żadnego zapychania nie zauważyłam.
w takim razie tą brązową wersję chętnie wypróbowałabym :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz je widzę.
OdpowiedzUsuńwow, nie widziałam ich wcześniej, chciałabym przetestować. Olejki kocham,a mus mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńO, nie widziałam tych produktów. Może kiedyś skuszę się na brąz.
OdpowiedzUsuńPati a skąd masz Balea? Jeździsz do DE? Całkiem fajne te czyściki.
OdpowiedzUsuńRaz mi paczkę przywiózł mąż a wcześniej mi przywozila koleżanka. Teraz właśnie albo kogoś poproszę albo sama pojadę. Chciałabym sama się wybrać ale nie wiem gdzie i zresztą po DE wolałabym sama nie jeździć :)
UsuńZazdroszczę zatem :)
UsuńNie miałam żadnego "czyścika", ale przyglądałam się tym produktom już wcześniej. Obawiam się tylko, czy byłyby odpowiednie do cery mieszanej ?
OdpowiedzUsuńMyślę, że byłyby :) ja mam tłustą i u mnie lepiej sprawowała się wersja fluidowa.
UsuńNigdy ich nie widziałam, co jest dość dziwne, bo ostatnio często buszuję po stronie DMu :D Ale może ich nie zauważyłam. :))
OdpowiedzUsuńNo właśnie się dziwię, bo na polskich blogach niewiele jest na ich temat informacji. Można ich nie zauważyć.
Usuń