Ok, może moja cera nie jest tak dojrzała, jak producent sugeruje użycie kosmetyku ale jest wymagająca. Ciekawość zwyciężyła i musiałam je kupić :)
Alterra, serum Orchidea:
Opis producenta:
Każda skóra zasługuje na indywidualną pielęgnację. Serum Alterra zostało opracowane specjalnie do cery dojrzałej i wymagającej. Dzięki bogatemu i intensywnie pielęgnującemu olejowi arganowemu w połączeniu z roślinną gliceryną skóra jest optymalnie rozpieszczona, regenerowana i długotrwale nawilżana. Wartościowe ekstrakty z orchidei, skrzypu i zielonej herbaty pielęgnują i wygładzają skórę, nadając jej przyjemne uczucie gładkości. Ekstrakt z miłorzębu, naturalny koenzym Q10 i kwas hialuronowy chronią przed wolnymi rodnikami i zapobiegają przedwczesnemu starzeniu się skóry. delikatny zapach kwiatów rozpieszcza zmysły.
Skład:
Aqua, Alcohol, Glycerin, Sorbitol, Parfum**, Xantan Gum, Equisetum Arvense Leaf Extract*, Ginko Biloba Leaf Extract, Sodium Hyaluronate, Camellia Sinesis Leaf Extract*, Sodium Hydroxide, Argania Spinosa Kernel Oil*, Ubiquinone, Vanilla Planifolia Fruit Extract.
* Ingredients from certified organic agriculture.
** From natural essential oils.
Skład spisany z wizaz.pl bo kartonik już wyrzucony dawno.
Szczerze napiszę, że nie dotrwałam do końca tego serum... Czemu? Bo po prostu nie mogłam już go ścierpieć. Zostało mi mniej niż połowa, więc i tak uważam, że wytrwałam o długo za długo. Ale po kolei. Serum kupujemy w pudełeczku, wszystko ładnie-pięknie wygląda. Szklana buteleczka i pompka:
Cieszyłam się na to serum (nie wiedzieć czemu) jak szczerbaty na suchary. Moje nadzieje co do niego było wielkie no i jakże niemiło się rozczarowałam. Konsystencja lejącego żelu - da się wytrzymać, bo bierzemy go mało i rozcieramy na twarzy. Co jest niemiłe to to, że jest strasznie lepkie. Ręce umyję, ale twarz wysmarowana nim jest po prostu lepka i taka jakaś tępa. Niezbyt to przyjemne, skoro skóra miała być rozpieszczona. Regeneracja i nawilżenie? Nie wiem z której strony to miało, być, ale napewno nie z zewnętrznej. Nic takiego nie odczułam. Musiałam po wchłonięciu szybko smarować twarz kremem bo buzia była po prostu ściągnięta i nieprzyjemna. Żaden z tych ładnie opisanych składników nie zajął się moją skórą. Ani wygładzenia, ani rozpieszczenia, ani nawet ładnego zapachu to nie miało już nie mówiąc o tym rozpieszczeniu zmysłów. Zapach... Ciężko mi go opisać, ni to nadpsute kwiaty, ni to nie wiadomo co. Za to niewątpliwym plusem jest to, że nie podrażnił, nie uczulił, skóra nie piekła i nie zapchał. Ale to oczywiście i tak pikuś w porównaniu z tym, że ogólnie serum nic nie zrobiło :)
Czy to tylko ja miałam takie wrażenia po tym serum czy może Wy też miałyście takie odczucia? A może możecie polecić jakieś fajne serum porządnie nawilżające?
Podejrzewam, że ta lepkość to wina gumy ksantanowej, która właściwie jest jednym z głównych składników tegoż specyfiku. Masakra. Chociaż, szczerze to sama zerkałam na to serum, ale po opisie wnioskuję, że lepi się gorzej niż błyszczyk z bazaru, wiec sobie daruję ;)
OdpowiedzUsuńNo błyszczyk jest przynajmniej tylko na ustach a to jest na całej twarzy :)
UsuńOpisałaś to tak, że dosłownie poczułam to ściągnięcie i lepkość :D Masakra, ja serum nie mam żadnego, bo moja skóra nie jest aż tak wymagająca :)
OdpowiedzUsuńMoja zwłaszcza zimą jest... Chcąc dobrze można sobie niechcący fundnąć takie niefajne "coś".
Usuń