środa, 9 kwietnia 2014

Joko, Queen Size Mascara, Long & Volume & Waterproof

Tusz, o którym dziś będzie mowa znalazł się w lutowym ShinyBoxie. Zdziwiłam się, że akurat firma Joko się tam znalazła, no ale dobra, nie ma co narzekać, może akurat ta maskara okaże się tak hiper, super, ekstra fajna że będzie to mój ulubiony tusz. Jesteście ciekawe jak ten tusz się sprawił na moich rzęsach?


Joko, Queen Size Mascara, Long & Volume & Waterproof







Producent na swojej stronie pisze tak:



Long & Volume & Waterproof
wydłuża i pogrubia każdą rzęsę z osobna
  • Zwiększona ilość winylu, który trudno rozpuszcza się w wodzie, dlatego maskara zyskała silne właściwości wodoodporne, a jej efekt ma przedłużoną trwałość
  • Łagodny wosk z liści palmowych umożliwia równomierne nanoszenie tuszu na każdą rzęsę i wspomaga działanie wydłużająco-pogrubiające
    NAJWAŻNIEJSZE – Szczoteczka
    • Wyprofilowana, duża i gruba szczoteczka umożliwia wygodną aplikację
      i nie skleja rzęs
    • Jej włoski są ułożone w różnych kierunkach, co ułatwia dokładne nałożenie tuszu i skrupulatne rozdzielenie rzęs
       

     I takie ładne zdjęcie pokazuje producent:





Patrząc na powyższe zdjęcie można spodziewać się podobnych efektów, albo może i trochę mniejszych bo przecież wiadomo, na reklamach zawsze dają ekstra długie rzęsy i w ogóle tusz przedstawiają jako ten najlepsiejszy ze wszystkich.

No dobra, przejdę teraz do sedna. Zaczynając od opakowania, nie od strony zewnętrznej ale od całego mechanizmu, to jest koszmarne! Przy wkładaniu szczoteczki, tusz ze środka robi wielkie "plum" i wylewa się ze środka! I nie jest to jednorazowe, ale prawie przy każdym razie! Jeśli go nie zetrzemy dokładnie, to pozostała część zasycha i przy następnym otwieraniu i zamykaniu ta zaschnięta maź wykrusza się nam na podłogę, czyniąc przy tym spustoszenie bo oczywiście nadeptując na to czy próbując zmyć wszystko się rozmazuje. Na poniższym zdjęciu widać troszkę kropek, to wyleciało po odkręceniu, natomiast przy zakręcaniu wyleciała następna partia, jeszcze większa, ale już nie robiłam zdjęcia ;)





Przechodząc do szczoteczki, to szczerze ja nie wiem kto ją wymyślił. Jest trochę większa od standardowych szczoteczek, ale to jest jeszcze w miarę ok. Najgorsze jest to, że włosie jest strasznie twarde, że właściwie ani tych rzęs nie rozczesujemy ani nawet dobrze nie nakładamy tuszu! No koszmar, mówię Wam! Malując rzęsy to czułam się jakbym tusz namazała na palcu i tym palcem sobie po rzęsach smyrała.





Nie sprawdzałam pod wodą, czy tusz jest faktycznie wodoodporny i bałam się jak to będzie przy zmywaniu, ale zmywa się z rzęs w miarę dobrze z tym że trochę się maże. Na wielki plus (i jedyny) jest to, że się nie osypuje ani nie odbija.





Ale ja tu gadu-gadu, a pokażę Wam tusz na moich rzęsach :)


golaski:





1 warstwa:




2 warstwy:




Jak widać mocno bez szału. Na pewno się na nią nigdy nie zdecyduję i będę ją odradzać. 

A Wy miałyście ten tusz z lutowego ShinyBoxa? Próbowałyście go czy też nie zainteresował Was w ogóle?



6 komentarzy:

  1. mam ten tusz również z Shiny i czeka obecnie w zapasach, ale widzę, że do ulubieńców nie będzie należał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Ty akurat będziesz zadowolona, ale uważaj na to wyplywanie tuszu i osypywal się przy otwieraniu i zamykaniu :)

      Usuń
  2. Jej już nawet nie pamiętam kiedy ostatnio Joko gościło u mnie ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje ostatnie użycie kosmetyku Joko przed tym tuszem to w liceum, czyli ponad 10 lat temu... ;)

      Usuń
  3. Nie miałam okazji używać ale wydaję się być fajna :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Efekt na rzęsach nie jest najgorszy, ale strasznie dużo trzeba się namachać aby jakiś efekt osiągnąć.

      Usuń

Dziękuję bardzo za każdy pozostawiony komentarz :) ale musisz wiedzieć, że mój blog to nie miejsce na Twoją reklamę. Nie wklejaj linku do swojego bloga, nie musisz - znajdę go :)