wtorek, 17 grudnia 2013

A dziś trochę prywaty :)

Dziś w przedszkolu mojej córki była robiona wigilia a do tego wystawiane Jasełka. Ponieważ dzieci są jeszcze małe to w roli aktorów wystąpili rodzice. W tym ja. Za męża. Nie zgadniecie w jakiej roli :) Nie, nie - to nie Maryja. I również nie Aniołek :) Uwaga, uwaga... W roli pastuszka! Tadam! Nie powiem, bo śmiechu trochę było, dzieci zadowolone a to najważniejsze.

Z tej okazji każdy z rodziców musiał zapisać się na listę co przyniesie na tę wigilię. Ja się zapisałam na słodkości. Dumałam i dumałam... Aż wydumałam muffinki. Jako że niespecjalnie lubię się narobić w kuchni, wybrałam przepisy typu wrzuć do miski i wymieszaj :)

Przeszukałam wiele przepisów aż w końcu wybór padł na muffiny bananowe - wyszły przepyszne! Do tego dorobiłam drugą porcję innych muffinek z dżemem z przepisu wyczytanego na forum weselnym i wyszło duuuużo pyszności!



Ponad połowę zaniosłam do przedszkola, część dałam koleżance i jeszcze dla nas zostało :) w sam raz do kawki jutro w południe będzie jak znalazł :)

Wracając jeszcze do  pastuszka :) nazywanego przeze mnie pastuchem :) pokazałabym Wam strój, ale robiąc zdjęcie nie zauważyłam, że jest brudne lustro i wiecie, wstyd ;) ale musicie uwierzyć mi na słowo: zgniła zieleń spodnie dresowe, zielono brązowa flanelowa koszula mojego taty, do tego kamizelka futrzana a na głowę granatowa czapka polarowa :) całość wyglądała... No, nazwijmy to pastuszkowato ;) Tekstu na szczęście nie zapomniałam i się nie pomyliłam co mi się zdarzyło na próbie :) no tak, jestem po prostu nieodkrytym estradowym talentem ;)

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. I takie są :) Już końcóweczka została :) bardzo szybko i prosto się je robi więc polecam :)

      Usuń

Dziękuję bardzo za każdy pozostawiony komentarz :) ale musisz wiedzieć, że mój blog to nie miejsce na Twoją reklamę. Nie wklejaj linku do swojego bloga, nie musisz - znajdę go :)